Aby zdobyć dedykację od ulubionego autora na 17. Targach Książki potrzeba... cierpliwości.
- Przychodzę na targi ze względu na towarzyszącą temu ekscytację! Mogę spotkać znanych twórców, wzbogacić książkową kolekcję, wziąć udział w konkursach z nagrodami i zdobyć kolejne zakładki, które potem towarzyszą mi w lekturze - mówiła Magdalena, studentka, która już po raz kolejny odwiedziła targi. - Nawet nie wiadomo kiedy torba robi się cięższa, a portfel zaczyna świecić pustkami. To prawdziwy raj dla moli książkowych!
Jak co roku, do znanych twórców ustawiają się bardzo długie kolejki. Niektórzy czekają nawet kilka godzin! W sobotę można było zdobyć podpisy m.in. Julii Hartwig, o. Leona Knabita, Wojciecha Cejrowskiego, Krzysztofa Ziemca, Antoniego Macierewicza, Szczepana Twardocha, Tomasza Terlikowskiego, Beaty Pawlikowskiej, prof. Jerzego Bralczyka, Jana Polkowskiego, prof. Macieja Urbanowskiego czy Jana Budziaszka.
Na myśl o święcie książek cieszą się także autorzy, choć to dla nich prawdziwe wyzwanie. - Dla mnie jest to okazja do spotkania z czytelnikami. Mogę uzyskać odpowiedź na pytanie: czy warto pisać dalej? Poza tym, dzięki obecności autora, książki lepiej się sprzedają - mówił o. Leon Knabit. Benedyktyn z Tyńca prowadzi skrupulatne statystyki - zapisuje liczbę odwiedzających go każdego dnia. Jak stwierdził, w zeszłym roku było ich znacznie więcej.
Okazja do rozmowy z odwiedzającymi targi jest też źródłem radości dla Tomasza Terlikowskiego. Choć, jak podkreślił, ma to też duży wpływ na promocję publikacji, a to z kolei szczególnie cieszy wydawcę.
Tegoroczne targi pachną nie tylko książkami, ale także… kawą, którą częstują kapucyni. Dochód z akcji „Pijąc kawę Cardinale Massaia pomagasz misjonarzom kapucynom w Afryce” jest przekazywany na misje w Republice Czadu i Republice Środkowoafrykańskiej. Jak podają organizatorzy „ty możesz delektować się pyszną kawą, ktoś inny będzie mógł dzięki temu zjeść ciepły posiłek”.