Karol ma 16 lat. Jest sparaliżowany od pasa w dół. Kacper ma 12 lat i cierpi na postępujący zanik mięśni. Możemy im pomóc.
Jako pierwszy pomagał będzie Krzyś Graczyk. Albo raczej: będzie pomagał pomagać - zgodnie z hasłem akcji wymyślonej kilka lat temu przez niego samego i jego rodzinę.
Początki tego charytatywnego przedsięwzięcia sięgają 2004 roku. Ostatniego dnia tamtego roku 15-letni wówczas Krzysiek Graczyk - chłopak wszechstronnie wysportowany i startujący w różnych zawodach - minął metę I Krakowskiego Biegu Sylwestrowego. Minął i upadł. Do dziś nie wiadomo, co było przyczyną udaru mózgu. Jedynym wytłumaczeniem czegoś, co młodym przecież się nie zdarza, było rozwarstwienie tętnicy szyjnej domózgowej.
W szpitalu stan Krzyśka zaczął się pogarszać. Obrzęk mózgu był tak duży, że uciskał jego pień. Rodzice wymusili na lekarzach operację i choć medycy mówili, że powinni przygotować się na śmierć syna, ten się obudził. Oddychał, widział, ale nie ruszał prawą częścią ciała i nie mówił. Wtedy lekarze zapowiedzieli, że Krzysiek raczej do końca życia będzie leżący, ewentualnie będzie poruszał się na wózku. I że cud byłby, gdyby wstał.
Rodzice Krzyśka zaczęli jednak walkę o jego zdrowie. Wspierało ich mnóstwo osób. Początki rehabilitacji były bardzo trudne, ale efekty było szybko widać. W pomoc włączyły się też Małopolski Okręgowy Związek Narciarski oraz Klub Narciarski "Yeti", które przez kilka lat organizowały zawody narciarskie "Dla Krzysia".
- Dostałem wtedy od ludzi mnóstwo ciepła i życzliwości. W końcu pomyślałem, że już pora, bym to ja zaczął pomagać innym - tym, którzy mają gorzej ode mnie - opowiada Krzysiek, który z czasem zaczął na nowo mówić, pływać, biegać (znów startuje w Biegu Sylwestrowym), jeździć na nartach i rowerze. Tak powstała akcja "Krzysiek pomaga pomagać". Kolejny jej finał odbędzie się 13 lutego, gdy w stacji narciarskiej Suche rozegrany zostanie tradycyjny slalom-gigant. Tydzień później, 20 lutego, w krakowskim hotelu Qubus odbędzie się natomiast koncert z aukcją. Całkowity dochód z obu imprez przeznaczony zostanie na pomoc dla dwóch chorych chłopców - Karola i Kacpra.
Zapowiedzią tych wydarzeń będzie natomiast dzisiejszy, 12. już krakowski Bieg Sylwestrowy, w którym Krzyś Graczyk i jego 12-osobowa ekipa wystartują, by pomagać, a na koszulkach będą mieli napisane: "Biegnę dla Kacpra i Karola". Początek w samo południe.
Karol Tomasiak jest szesnastoletnim chłopcem. Mieszka w Rytrze. Urodził się z rozstępem kręgosłupa na odcinku lędźwiowo-krzyżowym. W efekcie tego sparaliżowany od pasa w dół. Dzięki ciężkiej rehabilitacji, jaką przechodzi od najmłodszych lat, najpierw chodził do przedszkola, potem do szkoły razem ze zdrowymi dziećmi, a obecnie kończy gimnazjum. Pod koniec 2013 roku chłopiec przeszedł operację wszczepienia implantów do kręgosłupa, ale nadal jeździ na wózku i wymaga opieki. Niestety, NFZ finansuje tylko godzinę rehabilitacji tygodniowo, czyli o wiele za mało. Marzeniem rodziców chłopca jest też takie przebudowanie łazienki, by dostosować ją do choroby syna (potrzebny jest specjalistyczny podnośnik umożliwiający samodzielną kąpiel), a także zaadaptować jedno z pomieszczeń na pokój dla niego. To wszystko sporo kosztuje…
Kacper Turaczyk z Bolechowic ma z kolei 12 lat i choruje na dystrofię mięśniową Duchenne’a, czyli postępujący zanik mięśni. Obecnie nie jest już w stanie samodzielnie chodzić - pionizowanie i poruszanie się jest możliwe tylko z pomocą innej osoby. Niestety, i to zaczyna być coraz trudniejsze. Kacper ma już bowiem 145 cm wzrostu, waży ponad 40 kilo, a postępujące przykurcze mięśni uniemożliwiają stanie na całych stopach oraz utrzymanie równowagi. By złagodzić przykurcze, trzeba ostrzykiwać łydki botoksem medycznym. Nie jest on jednak refundowany przez NFZ. Zabiegi te trzeba powtarzać co najmniej 2-3 razy w roku. Konieczna jest też fizjoterapia, a rodzice powinni również kupić specjalny pionizator oraz elektryczny wózek inwalidzki. To niezbędne, bo ręce Kacpra są coraz słabsze.
O tym, jak jeszcze można włączyć się akcję, będziemy informować naszych Czytelników.
Czytaj także: