Redakcja "Gościa Krakowskiego" zaprosiła dziś pielgrzymów z Chicago do zwiedzenia domu Jana Pawła II przy ul. Tynieckiej w Krakowie.
Cała 18-osobowa grupa, którą podczas ŚDM opiekuje się pracujący na co dzień w myślenickiej parafii św. Brata Alberta ks. Mirosław Kulesa, należy do wspólnoty St. John Paul II Newman Centre w Chicago. Wszyscy bardzo się więc ucieszyli, że mogli zobaczyć miejsce, w którym przed laty mieszkał - wraz z bratem i ojcem - przyszły papież, oraz poznać kolejny fragment historii Polski.
- Wielu z nas przyjechało na ŚDM, żeby zobaczyć młodych ludzi z całego świata, którzy wierzą - tak, jak my - w tego samego Boga. Chcemy też zobaczyć żywy, młody Kościół, doświadczyć tego, że Bóg nie jest tylko w kościele w sensie budynku, ale w naszych sercach oraz poczuć, jak jest wielki - mówi pochodząca z Polski Kasia.
Jak dodaje, pobyt na ŚDM to nie są wakacje i odpoczynek, ale prawdziwa pielgrzymka. - Im więcej dobrego tu widzimy, tym mocniejsza staje się nasza wiara, a proces wzmacniania ma trwać - przekonuje.
Z kolei jej kolega Hektor zapewnia, że to sam Bóg wezwał go do tego, by przyjechał do Krakowa na ŚDM. - Poczułem w swoim sercu, że powinienem tu być. Szukam też odpowiedzi na to, co mam robić w życiu. Nie liczę na to, że ją tu dostanę, ale na pewno historie ludzi, które tu słyszę, pomogą mi w znalezieniu jej - mówi.
Na ŚDM przyjechał więc z otwartym sercem. - Jestem gotowy na wszystko. Jest mi trochę trudno, ale widzę, że trudne doświadczenia są potrzebne, bo pomagają mi spojrzeć na wiarę z wielu różnych i nowych stron - dodaje, przekonując, że w ostatnich dniach odkrywa ważną sprawę. - Jest nią słowo "ufam". Chodzi o zaufanie do Boga. Zawsze wydawało mi się, że jestem dobrym katolikiem, ale dopiero teraz uczę się, jak nim być, ale tak naprawdę - zauważa Hektor.
Gaby odkrywa natomiast, że w codziennym życiu łatwo jest być katolikiem rutynowym, chodząc tylko co niedzielę do kościoła. - Na ŚDM przyjechałam, by odnowić swoją wiarę. Chcę na nowo zobaczyć moje duchowe wnętrze i przekonać się, czego Bóg ode mnie oczekuje. W USA, będąc katolikiem, można czuć się nieco samotnym. Tu chcę zobaczyć dużą społeczność młodych katolików - wyznaje.