Wystartowali w nocy z czwartku na piątek. Przed nimi ok. 650 km do pokonania na rowerach.
Kolarski maraton "Karpacki Hulaka" to 7 obowiązkowych odcinków biegnących po różnych częściach polskich Karpat, trzy doby na przebycie ponad pół tysiąca kilometrów, znalezienie najdogodniejszego wariantu na pozostałe odcinki trasy i samowystarczalność.
Wszystko to pomysł Krzysztofa Sobieckiego, z zamiłowania taternika i rowerzysty, prowadzącego blog szlakiidrogi.pl. Taternik przyznaje, że inspiracją dla "Karpackiego Hulaki" był kilkakrotnie dłuższy Transcontinental Race, czyli ultramaraton kolarski biegnący przez Europę.
Maraton ma charakter samowystarczalny. To oznacza, że zawodnicy - nie licząc odcinków obowiązkowych - sami wybierają dogodną dla siebie trasę. Nie mogą liczyć na opiekę medyczną, pomoc w zakwaterowaniu ani na żadne inne udogodnienia ze strony organizatora. Gdzie w takim razie zamierzają nocować?
- Nie sądzę, by ktokolwiek spał, będą to raczej krótkie drzemki. Ja zabieram cienką i lekką wkładkę do śpiwora i folię NRC. Wiat przystankowych nie brakuje - odpowiada K. Sobiecki, pomysłodawca, ale jednocześnie jeden z uczestników.
Biorący udział w maratonie nie muszą rozpoczynać go o tej samej godzinie - potwierdzeniem przebycia całej trasy będzie ślad z urządzenia GPS. Wyznaczona trasa biegnie przez malownicze zakątki polskich Karpat - od Beskidu Śląskiego po Beskid Niski.
Ważnym elementem maratonu jest fair play, bowiem w sytuacji, kiedy jesteśmy sami, łatwiej pokusić się o jakieś odstępstwo od tej zasady. K. Sobiecki jednak uspokaja: - Wśród startujących nie ma osób przypadkowych. Jestem przekonany, że wszyscy pojadą dla satysfakcji. Na kilka godzin przed rozpoczęciem maratonu swój udział potwierdziło 9 chętnych, którzy znają się z forów o tematyce rowerowej.
Organizator zapewnia, że maraton będzie się rozwijał i z pewnością odbędzie się kolejna edycja. Być może będzie bardziej rozbudowana. - Stałe punkty startu i mety, obsługa, monitoring czasowy zawodników, książeczka wyścigu, medale, czas i miejsce na integrację, kilka miesięcy na promocję, wpisowe i być może kilka osób do współorganizacji... - planuje K. Sobiecki.