Tajemnica sportowego sukcesu

Gość Krakowski 21/2012

publikacja 24.05.2012 00:42

Z Jerzym Dudkiem rozmawia Sylwia Kuś


– Nigdy nie wycho-dziłem na boisko, nie przeżegnawszy się wcześniej – mówi piłkarz Jerzy Dudek w rozmowie z naszą reporterką – Nigdy nie wycho-dziłem na boisko, nie przeżegnawszy się wcześniej – mówi piłkarz Jerzy Dudek w rozmowie z naszą reporterką
Mateusz Nowak

Sylwia Kuś: Rozmawiamy w trakcie Światowych Igrzysk Młodzieży Salezjańskiej. Jak to się stało, że był Pan jedną z twarzy tych igrzysk?


Jerzy Dudek: – Na igrzyska w Krakowie zostałem zaproszony przez znajomego kapelana – ks. Edwarda Plenia. W ostatnim czasie często byłem w podróży. Można powiedzieć zatem, że w Krakowie – gdzie od ponad pół roku mieszkam – pojawiłem się „na ostatnią chwilę”. Jestem bardzo pozytywnie zbudowany tym, co tutaj widzę. Tej młodzieży towarzyszą takie same emocje jak te, których ja doświadczałem, wyjeżdżając na pierwszy turniej zagraniczny do Niemiec. Tam też zjechało się wiele drużyn, bodajże dwanaście, było międzynarodowe grono. To, co dzieje się w Krakowie, przechodzi ludzkie pojęcie. Przybyło mnóstwo ludzi i to zewsząd, z całej Europy. To niesamowite przedsięwzięcie. Bardzo się cieszę, że tak to wygląda. Jest rywalizacja, integracja – wszystko to, co powinno być. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.