Ksiądz Piotr Natanek, duszpasterz, który ogłosił, że będzie walczył o intronizację Jezusa Chrystusa na króla Polski, nie jest już gwiazdą mediów. Mieszkańcy Grzechyni odetchnęli.
Z ośrodka ks. Natanka zniknęły tłumy
Grażyna Starzak
Jeszcze jesienią ub. roku jego „Pustelnia Niepokalanów” przeżywała prawdziwy najazd dziennikarzy. Dzisiaj w ośrodku można spotkać głównie rodzinę ks. Natanka i niewielką grupkę wiernych mu „rycerzy”. Nawet gapiów jest zdecydowanie mniej niż kilka miesięcy temu. Wąską i krętą drogą wreszcie można przejść przez wieś bez obawy o potrącenie.
Myśleliśmy, że to oaza
Grzechynia to licząca ok. 2,6 tys. mieszkańców wieś w Beskidzie Niskim. Malowniczo położona. W tej okolicy swoje dacze pobudowała spora grupa mieszkańców Krakowa. Pani Iwona, pracownik krakowskiej uczelni, od lat ma domek w pobliżu pustelni ks. Natanka. Mówi, że budując tutaj swoje letnie ustronie, nie znali nazwiska tego duchownego. Myśleli, że „pustelnia” to zwyczajny, katolicki ośrodek oazowy. Taki, jakich wiele w Beskidach. – Raz, z ciekawości, poszliśmy do tamtejszej kaplicy na Mszę św. Nic niezwykłego się nie działo.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.