Helikopter to nie taxi

Jerzy Bukowski

|

Gość Krakowski 31/2012

publikacja 02.08.2012 00:00

Ta sytuacja nie miałaby prawa zdarzyć się jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy w wysokie góry udawali się niemal wyłącznie ludzie odpowiedzialni i rozsądni. Jeżeli wzywali pomocy, było oczywiste, że naprawdę jej potrzebują, bo zagrożone jest ich zdrowie lub życie.

A jak bywa dzisiaj? Oto 5-osobowa rodzina zażyczyła sobie, by helikopter Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał ją z Orlej Perci, jako przyczynę kłamliwie podając, że jedna z osób ma poważne problemy z sercem. Dzwoniący do TOPR mężczyzna początkowo poprosił o pomoc dla swojej 50-letniej żony, ponieważ jest ona wyczerpana i nie może zejść ze szlaku o własnych siłach. Kiedy ratownicy zaproponowali, że przyjdą na miejsce i bezpiecznie sprowadzą ją na dół, turysta nagle stwierdził, że stan jego żony gwałtownie się pogorszył i ma ona dolegliwości sercowe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.