Reporter pisarzem

mk

publikacja 11.10.2012 15:14

- Uciekłem w krainę literatury, by móc opowiedzieć, co myślę o dzisiejszej Polsce – mówił Witold Gadowski podczas pierwszego z cyklu spotkań promujących książkę „Wieża komunistów”.

Witold Gadowski ze swoją książką "Wieża komunistów" Witold Gadowski ze swoją książką "Wieża komunistów"
Grzegorz Kozakiewicz

Sala Fontany w Klubie Dziennikarza „Pod Gruszką” wypełniła się po brzegi. Miejsc siedzących zabrakło, a i o stojące nie było łatwo. Zabrakło też książek - tak wielu było chętnych do kupienia „Wieży komunistów”.

Prowadzący spotkanie przedstawił pokrótce sylwetkę autora: psychologa, dziennikarza „Czasu Krakowskiego”, kandydata do Sejmu, dyrektora telewizji (najpierw krakowskiego oddziału, później ogólnopolskiej „Jedynki”), ale nade wszystko świetnego reportera śledczego, laureata prestiżowych nagród. - To także miłośnik pięknych kobiet, wyznający tu norwidowską zasadę, że „Piękno na to jest, by zachwycało”. No i zapalony wędkarz, autor cyklu „Zapiski moczykija” na łamach „Czasu Krakowskiego” - zakończył prezentację red. Bogdan Gancarz.

Pytany o to, dlaczego wybrał formę powieści sensacyjnej, a nie napisał książki dziennikarskiej, Witold Gadowski tłumaczył, że oprócz uniknięcia serii pozwów sądowych i zakazu druku, o wyborze formy zdecydowała możliwość dotarcia do szerszego grona.

- Gdybym zaczął rozbierać Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego na czynniki pierwsze, to książka byłaby niestrawna - mówił autor. Przypomniał również reporterską książkę „Tragarze śmierci. Polskie związki ze światowym terroryzmem”, którą napisał wraz z Przemysławem Wojciechowskim. - Może i jest opiniotwórcza, ale czytają ją tylko fachowcy. A „Wieża komunistów” sprzedaje się jak świeże bułeczki.

Na spotkaniu był również autor ilustracji na okładce i w środku książki - Stanisław Dzięcioł. Na co dzień jest portierem, a w wolnych chwilach rysuje długopisem w malutkim zeszycie.

Tak dokładnie, że niektóre szczegóły jego rysunków można dostrzec dopiero oglądając je przez szkło powiększające. - Poprosiłem Stanisława, by narysował mi wieżę komunistów. Tylko tyle - wspomina Witold Gadowski. Tak powstała ilustracja na okładkę, na której biblijna wieża Babel splata się z Pałacem Kultury i Nauki im. Józefa Stalina.

 

Dużo pytań i kontrowersji zrodziły - nie ukrywane zresztą przez autora - związki „Wieży komunistów” z rzeczywistością i z prawdziwą historią Polski. Prowadzący spotkanie próbował dopasować nazwiska osób związanych z aferą FOZZ do nazwisk bohaterów książki. - Szukanie związków literatury z realnością i miejsca, gdzie zaczyna się fikcja, to jedna z lepszych zabaw - ripostował pisarz. - Zostawmy ją czytelnikom.

Podkreślił jednak, że chciałby, aby oprócz rozrywki jego książka obudziła dyskusję o sytuacji w Polsce i o pomysłach jej poprawy. - Chcę wciągnąć czytelników do rozmowy i zapytać o to, gdzie zawiniliśmy - tłumaczył. - Nie chciałbym, żeby moja powieść była odbierana jako element jakiegoś doraźnego konfliktu politycznego. To nie jest oskarżenie tego czy innego rządu, ale nas wszystkich, którzy budowaliśmy wolną Polskę i którzy na zbyt wiele pozwoliliśmy służbom specjalnym.

Czy losy red. Andrzeja Brennera, głównego bohatera książki, również reportera śledczego, to autobiografia autora? - Marzę, żeby kiedyś istniał w Polsce dziennikarz tak wolny i tak twardy jak mój bohater - wyjaśnia Witold Gadowski. - Chciałbym też doczekać czasów, w których ta książka będzie traktowana wyłącznie jak fikcja, gdy nie do pomyślenia będzie, by takie rzeczy mogły się dziać naprawdę.