450 miejsc na spotkania

Gość Krakowski 33/2013

publikacja 15.08.2013 00:00

O tym, dlaczego Błonia są za małe, i o tym, jak parafie muszą przygotować się do ŚDM, z ks. Pawłem Kubanim, duszpasterzem młodzieży w archidiecezji krakowskiej i konsulatorem Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży KEP, rozmawia ks. Ireneusz Okarmus.

– Matka Boża z Aparecidy otworzyła serca Brazylijczyków na przyjęcie pielgrzymów z całego świata. Trzeba, byśmy i my otworzyli się i dobrze ugościli uczestników ŚDM – mówi ks. Kubani – Matka Boża z Aparecidy otworzyła serca Brazylijczyków na przyjęcie pielgrzymów z całego świata. Trzeba, byśmy i my otworzyli się i dobrze ugościli uczestników ŚDM – mówi ks. Kubani
Ks. Ireneusz Okarmus /GN

Ks. Ireneusz Okarmus: W ilu Światowych Dniach Młodzieży uczestniczyłeś?

Ks. Paweł Kubani: – Sporo tego było (śmiech). Częstochowa, Paryż, Rzym, Toronto, Kolonia, Sydney, Madryt, Rio... To bezcenne doświadczenie, które pozwala mi w szerokiej perspektywie widzieć to wydarzenie. Na czym polegał fenomen tegorocznego spotkania młodzieży z ojcem świętym w Rio? Czym się ono różniło od poprzednich? Każde spotkanie ŚDM jest inne od poprzednich. Teraz też było zupełnie inne niż np. w Madrycie czy Sydney. W tym roku przede wszystkim zauważalny był niezwykły entuzjazm ludzi. On przypominał to, co przeżywaliśmy w Polsce w 1979 roku. Tamtejsi wierni też przyszli na spotkanie ze „swoim” papieżem. My, Europejczycy, byliśmy w Rio w zdecydowanej mniejszości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.