Witacka jeszcze będzie

jg

|

Gość Krakowski 08/2014

publikacja 20.02.2014 00:00

Kiedy tylko Kamil Stoch wylądował po drugim swoim skoku w sobotnim konkursie, zapanowała zupełna cisza. Chwilę później, gdy poznaliśmy wreszcie ostateczne wyniki, radosnej euforii nie było końca.

 Chłopaki z Podhala dopingowali Kamila jak mogli. Nie szczędzili sił, aby dźwięk z ich trąbek niósł się jak najdalej Chłopaki z Podhala dopingowali Kamila jak mogli. Nie szczędzili sił, aby dźwięk z ich trąbek niósł się jak najdalej
Jan Głąbiński /GN

Zaczęła grać kapela regionalna, w ruch poszły trąbki, powiewały narodowe flagi, podrzucano w górę szaliki, a nawet... góralskie chusty. Wszystko na cześć Kamila Stocha, najbardziej znanego na całym świecie mieszkańca Zębu. Wśród około 2 tys. kibiców byli turyści, ale i bardzo dużo było górali. Byli młodzi, starsi, a nawet rodzice z dziećmi, które ojcowie brali na ramiona, aby lepiej widziały tę ważną chwilę w historii polskiego sportu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.