Ludzka krzywda w oparach absurdu

Ks. Ireneusz Okarmus

|

Gość Krakowski 37/2014

publikacja 11.09.2014 00:00

niepełnosprawni. Gdzie w Polsce zdarzają się uzdrowienia z ciężkich chorób lub nagłe poprawy zdrowia chorych? Najwięcej „cudów” dzieje się w gabinetach lekarzy orzeczników.

 Gdyby nie bliscy, przez orzeczenie komisji byłbym więźniem we własnym domu. Bo cudu nie ma, noga nie odrosła – mówi Kazimierz Drabik Gdyby nie bliscy, przez orzeczenie komisji byłbym więźniem we własnym domu. Bo cudu nie ma, noga nie odrosła – mówi Kazimierz Drabik
Ks. Ireneusz Okarmus /foto gość

Jeszcze kilkanaście lat temu Kazimierz Drabik z Kasinki Małej był człowiekiem niezwykle aktywnym. Uprawiał swoje ponad dwuhektarowe gospodarstwo, pracował w budownictwie, miał prawo jazdy uprawniające do prowadzenia autobusów i ciężarówek. Nieszczęście zaczęło się od wypadku, któremu uległ kilkanaście lat temu. Kiedyś, podczas prac w gospodarstwie, przygniótł go ciągnik. Prawdopodobnie – czego nie wykluczają lekarze – uszkodzona została m.in. trzustka, co z kolei doprowadziło do cukrzycy. Ta zaś z biegiem lat zaczęła okrutnie niszczyć organizm. Postępy choroby widać było zwłaszcza w prawej nodze. W 2009 roku nie było już ratunku i trzeba było ją amputować poniżej kolana, aby ratować życie. W kwietniu 2010 r. pan Kazimierz stanął po raz pierwszy przed Powiatową Komisją do Spraw Orzekania Niepełnosprawności w Limanowej, która orzekła – wydając decyzję na piśmie – że stan niepełnosprawności pana Drabika należy określić jako znaczny. Takie orzeczenie uprawniało go do pobierania dodatku pielęgnacyjnego do renty w wysokości 207 zł miesięcznie do końca 2014 roku. Zasiłek w znaczny sposób wspierały niewielki budżet rodzinny, w którym renta Kazimierza pobierana z KRUS (w wysokości 900 zł miesięcznie) była jego ważną częścią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.