Wyrok nie do zatarcia

Justyna Tomaszewska

publikacja 08.10.2014 13:19

Zgłoszony przez Jarosława Gowina „kontrowersyjny kandydat” na radnego, opowiada o wydarzeniach sprzed lat i publikacji, po której został nazwany „pornokandydatem”.

Wyrok nie do zatarcia Michał Sroka Archiwum prywatne

Michał Sroka miał wystartować w najbliższych wyborach do Rady Miasta Krakowa z pierwszego miejsca okręgu nr 2, obejmującego dzielnice II i III, czyli Grzegórzki i Prądnik Czerwony. Znalazł się na liście koalicji Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Polski Razem. To właśnie Jarosław Gowin wystawił jego kandydaturę.

Jednak kilka tygodni przed wyborami Sroka zrezygnował z ubiegania się o mandat radnego.

Tydzień temu jednak media obiegła skandaliczna informacja: „Na listach do Rady Miasta będzie osoba skazana za rozpowszechnianie twardej pornografii”. Tą osobą był właśnie Michał Sroka.

Tekst ukazał się na stronie lovekrakow.pl. Jak podaje jego autor, w 2007 roku w nocy przed Marszem Tolerancji Michał Sroka, sympatyzujący wówczas z Młodzieżą Wszechpolską, wraz z kolegami rozwieszali plakaty.  Po tej akcji dwudziestoletni wówczas działacz został skazany przez krakowską prokuraturę za rozpowszechnianie twardej pornografii.

O sprawie zrobiło się głośno, temat podchwyciły inne media. Młody polityk nie wypiera się przeszłości. Plakaty były. Sprawa w sądzie była. Wyrok zapadł. Nie uważa się jednak za „pornokandydata”, a tak może teraz przeczytać o sobie w sieci.

Redakcja lovekrakow.pl postanowiła zapytać Srokę, czy ich informacje są wiarygodne. Mimo to trudno oprzeć się wrażeniu, że sam Sroka nie dostał w tekście możliwości obrony.

- To prawda, że rozmawiałem z autorem przez telefon. Nie chciałem jednak tak ważnej sprawy omawiać tą drogą. Było koło południa, umówiliśmy się na spotkanie o 18.00. Po jakiś 40 minutach zobaczyłem gotowy artykuł na stronie - mówi bohater tekstu.

Zgodnie z artykułem opublikowanym na portalu lovekrakow.pl plakaty przedstawiały: „m.in. kobietę współżyjącą z psem czy homoseksualnego mężczyznę z dwoma chłopcami”. Taką informację powtórzyły inne (także ogólnopolskie) media.

M. Sroka inaczej pamięta te plakaty. - To były czarno-białe wydruki z domowej drukarki. Na jednym była kobieta w połowie w negliżu. Głaskała owczarka niemieckiego i mówiła: „Ja i mój Puszek też chcielibyśmy wziąć udział w Paradzie Równości”. Na drugim było trzech młodych mężczyzn, którzy wyglądali na życiowych nieudaczników. I podpis mówiący mniej więcej o tym, że dziewczyny są dla tych, którzy nie potrafią dobrze szukać w Internecie - opowiada polityk.

M. Sroka usłyszał wyrok: rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Okres próby minął i wyrok uległ zatarciu. Młody działacz ma teraz czyste konto - w Krajowym Rejestrze Karnym figuruje jako osoba niekarana. Informacji o jego sprawie nie można dostać w żadnym rejestrze publicznym, chyba, że jest się stroną postępowania.

Zaświadczenie o niekaralności dołączył do oświadczenia, w którym poinformował o rezygnacji ze startu w wyborach samorządowych.

Deklarację opublikował krótko po ukazaniu się artykułu na portalu lovekrakow.pl. Napisał w niej też: „[…] informuję, że ponad 7 lat temu brałem w Krakowie udział w akcjach protestu przeciwko Paradzie Równości. Plakaty, za których rozpowszechnianie zostałem ukarany, nie odpowiadają opisowi przedstawionemu przez stronę internetową Love Kraków, a ich celem było wskazanie na mechanizm eskalacji żądań środowisk LGBT. Za swój czyn poniosłem dotkliwe konsekwencje i zgodnie z prawem dziś jestem osobą niekaraną.”  

Dzisiaj M. Sroka uważa akcje takie, jak ta z plakatami, za niepotrzebne. Choćby dlatego, że wielu młodych, zapalonych ideowców „łapie takie głupie wyroki”. Otwarcie mówi też o „błędach młodości”.

- Przyjęliśmy wtedy karę dobrowolnie. Sprawa się zatarła. Zostawiłem to za sobą i poszedłem dalej - tłumaczy.

A odwołanie od wyroku? - Odwoływaliśmy się, bo grzywna, którą nam zasądzono była wyższa niż przewiduje to kodeks - wyjaśnia.

Z perspektywy lat sprawa wydaje mu się kuriozalna. - Przecież sam prowadziłem akcje antypornograficzne w kioskach. Składaliśmy z kolegami zawiadomienia do prokuratury, kiedy w witrynach pokazywano zdjęcia pornograficzne. To było wiele lat temu. Nigdy nie wszczęto śledztwa. Potem mnie ustrzelono z takiego paragrafu - wspomina.

Z „Młodzieży Wszechpolskiej” wystąpił w 2009 roku. Później, jak mówi, miał chwilę przerwy od polityki. Potem zaczął współpracę z Jarosławem Gowinem. Kierował jego sztabem wyborczym w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jest sekretarzem Polski Razem w Małopolsce i koordynatorem jej działań w Nowej Hucie. Poza tym pracuje nad doktoratem z politologii.

Jarosław Gowin nie stracił zaufania do swojego współpracownika.

- Popełnił błąd w młodości. Forma protestu, jaką wtedy przyjął, była niewłaściwa. Jeśli jednak chodzi o wartości, których wtedy bronił, według mnie miał rację - mówi prezes Polski Razem. - Rezygnacja z udziału w wyborach była decyzją Michała Sroki. Gdyby to była lista tylko Polski Razem, a nie koalicji, namawiałbym go do pozostania - dodaje.

- Co ja mogę teraz zrobić? Posypać głowę popiołem i przeprosić tych, których uraziłem - mówi niedoszły kandydat na radnego.

Nie kryje, że kiedyś może wrócić do życia politycznego, ale na razie się z niego wycofuje. Teraz kończy projekty, które już rozpoczął i skupia na doktoracie.