Sercańskie posiady w Domu Matki

ks. Andrzej Sawulski SCJ

publikacja 21.11.2014 15:36

Od 17 listopada krakowski ośrodek "Domus Mater" pulsuje innym niż zwykle rytmem. Obraduje tam kapituła prowincjalna księży sercanów, która zakończy się 22 listopada.

Sercańskie posiady w Domu Matki Ojcowie kapitulni spotykają się przede wszystkim w sali konferencyjnej na parterze "Domus Mater" ks. Andrzej Sawulski SCJ

Po korytarzach i przestronnych holach budynku "Domus Mater" spory ruch w listopadowe dni. To za sprawą zwołanej tu kapituły. Przyjechali na "sercańskie posiady" z rożnych stron, by porozmawiać o tym, jak było, jak jest i co być powinno w ich prowincji, domach, gdzie żyją i w pracy, jaką podejmują. Mają nadzieje, że to, co uradzą, przyniesie wszystkim pożytek.

W starym nowym domu

Budynek jest nowoczesny. Wprowadzili się do niego ponad rok temu, po gruntownym remoncie. Z poprzedniego jego wyglądu nie pozostało wiele: fundamenty, ściany, trochę mebli i pamiątek, które teraz można oglądać na gustownie zaaranżowanych holach.

Na Saską 2 sercanie wprowadzili się jeszcze przed wojną. To ich macierzysty dom. Po remoncie nazwali go "Domus Mater" - Dom Matki. To także dlatego, że dosłownie za ścianą, w kościele, "mieszka" bliski im wizerunek Pani Płaszowskiej, nazwany kiedyś przez kard. Karola Wojtyłę obrazem Bożego Macierzyństwa. Przy tym obrazie, a właściwie pod opieką Maryi, rośli jako prowincja. Wiele Jej zawdzięczają, co roku tutaj pielgrzymują, a teraz starają się o nowy ołtarz dla swojej wyjątkowej "relikwii".

Po remoncie coraz częściej wracają do macierzy. Dom bowiem stwarza znakomite warunki do spotkań w większej grupie. Organizują więc różne konferencje, zjazdy przełożonych i ekonomów. W tych dniach razem debatowali o swojej misji w Kościele, ale też i w świecie. Rozpoczęli od spotkania w kaplicy, by - jak powiedział prowincjał - wsłuchać się w głos Boga i prosić o Jego światło. Chcą wspólnie rozeznać, czy idą za tym głosem, czy się nie pogubili, czy dobrze odczytują znaki czasu.

Rady duchowego przewodnika

W rozeznaniu mieli przewodnika - ks. Jacka Kicińskiego, klaretyna "siedzącego" od lat w tematyce zakonnej i duchowości. Podsuwał im myśli do refleksji, przekonywał o potrzebie jedności w szukaniu swojego miejsca w obecnej rzeczywistości.

- Bywa i tak, że na pierwszym miejscu są świat i wspólnota, a gdzieś potem Pan Bóg. Na pierwszym miejscu musi być osobowa z Nim więź. Tam natomiast, gdzie żyjemy, nie możemy być jedynie obserwatorami, kibicami, bo albo wspólnotę buduję, albo rujnuję - stwierdził, dodając, że co innego znaczy być u sercanów, a co innego być sercaninem.

Zna sercanów od wielu lat. Głosi w różnych ich domach rekolekcje i konferencje podczas dni skupienia. Przyznał, że ukuł nawet na własne potrzeby definicję sercanina. - Na pewno bym podkreślił miłość do Serca Jezusa, gościnność, skromność i otwartość na potrzeby Kościoła - wyliczał, zachęcając, by byli w tym, co robią, czytelni, "zrozumiali jak znak drogowy".

Nowa domowa kaplica, w której za ołtarzem widać duży krucyfiks pamiętający jeszcze kilka poprzednich kaplic, zapełnia się codziennie rano, w południe i wieczorem uczestnikami kapituły. Wspólnie modlą się liturgią godzin, celebrują Eucharystię, słuchają codziennie słowa Bożego, są na adoracji wynagradzającej, która jest wpisana w ich posłannictwo i którą zalecił im założyciel o. Jan Leon Dehon. Przychodzą tutaj także w wolnych od obrad chwilach na modlitwę.

W rytmie dnia

Większość czasu spędzają jednak w dużej sali konferencyjnej na parterze. Tam słuchają wystąpień, sprawozdań, bieżących komunikatów. Dyskutują, stawiają pytania, wnioskują, zatwierdzając codziennie protokoły przygotowane przez sekretarzy. Co jakiś czas udają się do innych pomieszczeń, by w mniejszych grupach jeszcze raz zastanowić się nad zadanymi tematami. Okazją do wymiany spostrzeżeń są także przerwy w obradach. Wtedy tłoczno robi się przy serwisach kawowych. Kolejną, bardziej luźną szansę do wymiany zdań wyznaczają spotkania przy stole w zaadaptowanym po remoncie dla kuchni i jadalni przyziemiu. Czasami tylko wychodzą do ogrodu czy zaglądają do sąsiedniego Domu Wydawniczego.

Na zapleczu sali konferencyjnej, w niewielkim pokoiku, swoją siedzibę ma biuro prasowe kapituły. To nowość, ale potrzebna w obecnym internetowym świecie. Tworzone przez kilka osób informacje i krótkie filmy z przebiegu obrad, zamieszczane na sercańskich portalach, mogą śledzić na bieżąco rozsiani po całym świecie współbracia. Ks. Michał Olszewski jest twórcą najnowszego portalu ewangelizacyjnego sercanów profeto.pl, który cieszy się dużą popularnością u poszukujących duchowej strawy, stawiających odważne pytania, ale też obojętnych na sprawy wiary i niekoniecznie związanych z Kościołem.

Właśnie na czas kapituły przypadł drugi rok działalności profeto, w którego prace zaangażowanych jest kilkudziesięciu sercanów i świeckich. - Chcemy budować największą w Polsce ambonę w internecie i mamy nadzieję, że to się przy pomocy Bożej Opatrzności uda - wyznaje ks. Olszewski, pomysłodawca i "mózg" całego przedsięwzięcia.

Rozrastające się coraz bardziej dzieło jest dobrą marką polskich sercanów. Od niedawna nowością jest Internetowe Radio Profeto.pl, cieszące się dużą słuchalnością. Cieszy to także ojców kapitulnych, lecz więcej uwagi - zdaniem wielu - trzeba poświęcić trosce o nowy "narybek" sercanów. Choć pracują bardzo dużo z młodymi ludźmi, proponując im rozmaite spotkania, rekolekcje i formację, martwi ich spadek liczby powołań w ostatnich latach. Nie jest to jedynie problem sercanów, lecz są zgodni, że trzeba jeszcze bardziej przyłożyć się do tej sprawy. Nie unikają również trudnych tematów, związanych z nielicznymi wprawdzie, ale istniejącymi sytuacjami odchodzenia z ich szeregów.

- Za powołanie nie może być odpowiedzialna jedna czy kilka osób. Potrzebna jest nowa wizja: odpowiedzialności każdego i osobiste świadectwo - apelował podczas dyskusji ks. Tadeusz Michałek, prowadzący również Sercańską Rodzinę Święckich.

Od przewodnika duchowego ks. Kicińskiego usłyszeli na początku, że przychodzi na życie zakonne czas jesieni, ale jeszcze nie zimy. Miał na myśli postępujący spadek powołań. Co zrobią, by zmienić tą tendencję na swoim podwórku? Czy poddadzą się nastrojom jesieni i przygotują się na zimę, czy raczej poszukają czegoś, co nada ich życiu i misji świeżości? Na razie rozmawiają, modlą się, wsłuchują się w różne głosy, by właściwie rozeznać swoją obecną i najbliższą posługę. A w tym wszystkim liczą przede wszystkim na światło z niebios.

Pasterskie odwiedziny

Jednego dnia ojców kapitulnych odwiedził pasterz krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Wspominał mieszkającego przez wiele lat w tym miejscu pierwszego w Polsce sercańskiego kardynała Stanislawa Nagyego, po którym na jednym z korytarzy można oglądać liczne pamiątki. Mówił o jego przyjaźni z papieżem Janem Pawłem II. Przyjechał z przyjacielską wizytą, bo - jak mówił - docenia pracę duszpasterską, rekolekcyjną i misyjną sercanów w Kościele. Udzielił wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.

Z dnia na dzień w krakowskim "Domus Mater" coraz bardziej pulsuje nastrój trwającej kapituły. Tworzą go ojcowie kapitulni i zagadnienia, z jakimi się mierzą. Ich rytm życia wyznaczają sesje, prace zespołowe, chwile spędzone w kaplicy. Napięty program nie pozwala zbytnio na dłuższe chwile rekreacji, ale nie przyjechali tutaj na wypoczynek. Mają świadomość, że w dużej mierze od tego, jak się przyłożą do pracy, zależą najbliższe drogowskazy dla prowincji. Znajdują jednak czas, by pogawędzić ze sobą na inne tematy i zwyczajnie zapytać: "Co słychać?". Szczególnie sprzyjają takim rozmowom wieczorne chwile, gdy można jeszcze usiąść w sali księży i spotkać tam również domowników, którzy na co dzień mają swoje zajęcia.