Zakon, który powstał ze współczucia

ks. Ireneusz Okarmus

|

Gość Krakowski 45/2015

publikacja 05.11.2015 00:00

Dominikanki klauzurowe. – Kapłani mówią ludziom o Panu Bogu, a my, prowadząc życie kontemplacyjne, przeniknięte milczeniem, mówimy Panu Bogu o ludziach – mówi s. Regina.

Każda z sióstr mówi, że zamieszkanie w klauzurze za klasztornym murem nie jest żadną ucieczką od ludzi, a kraty w rozmównicy nie są znakiem zniewolenia Każda z sióstr mówi, że zamieszkanie w klauzurze za klasztornym murem nie jest żadną ucieczką od ludzi, a kraty w rozmównicy nie są znakiem zniewolenia
ks. Ireneusz Okarmus /Foto Gość

Pierwszy klasztor Mniszek Zakonu Kaznodziejskiego, zwanych dominikankami, powstał w 1206 roku w Prouille we Francji. Wśród ludzi nawróconych przez św. Dominika z herezji albigeńskiej znalazła się grupa młodych kobiet, które wyraziły chęć poświęcenia życia Bogu. To one miały odtąd modlić się za braci dominikanów, aby ich głoszenie Ewangelii było owocne. – Nasz zakon powstał ze współczucia. Święty Dominik współczuł bowiem ludziom, którzy nie znają Pana Boga i są daleko od Niego. Często modlił się w nocy, umartwiał i wołał do Boga: „Co będzie z grzesznikami?!”. Zgadzam się z nim, że nie ma nic ważniejszego niż troska o dusze – mówi s. Regina. W krakowskim klasztorze „Na Gródku”, ufundowanym przez księżną Annę Lubomirską, siostry dominikanki zamieszkały 29 września 1621 roku. Od tego czasu wspólnota modli się nieustannie, przedstawiając Panu Bogu ludzkie tragedie, sytuacje bez wyjścia, cierpienia fizyczne i duchowe, wołania o ratunek i pomoc.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.