Rekolekcje w mieście

ks. Jacek Stryczek

|

Gość Krakowski 50/2015

publikacja 11.01.2016 17:51

Nauczyłem się ich od Carla Carretto, włoskiego zakonnika ze Zgromadzenia Małych Braci Ewangelii bł. Karola de Foucauld.

Rekolekcje w mieście

Kiedyś napisał małą książeczkę „Pustynia w mieście”. Chodzi w niej mniej więcej o to, że nawet w mieście można żyć jak mnich. Że w codzienności można żyć duchowością. Byłem wtedy studentem AGH i już starałem się to praktykować. Codzienna poranna medytacja Pisma Świętego, adoracja Najświętszego Sakramentu, Msza, spotkania we wspólnocie. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że byłem wtedy bardzo zajęty, ale raczej skupiony niż rozproszony. Na przykład uczyłem się medytować Pismo: w mieszkaniu przed wyjściem czytałem fragment, a potem w tramwaju starałem się przypomnieć go sobie i rozważać go.

Na początku musiałem zerkać do Pisma, które zawsze miałem przy sobie. Po kilku tygodniach nie było to jednak potrzebne. I choć w tramwaju był ścisk, nic mi to nie przeszkadzało. Miałem dla siebie ok. 30 minut. Tylko ja i Bóg, i medytacja. A potem starałem się znowu sobie ten fragment przypomnieć, np. około południa. I na adoracji, i jeszcze raz wieczorem... Wtedy też nauczyłem się odmawiać Różaniec w drodze. Od tramwaju na uczelnię – jedna dziesiątka, z powrotem – druga. Miedzy zajęciami – kolejna. Trzeba było tylko pamiętać. Do dzisiaj rekolekcje bardziej mi się kojarzą z czymś takim niż z siedzeniem w ławce i słuchaniem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.