Komu (za)szkodzi remont?

Monika Łącka

Miasto przekazało szkole przy ul. Tynieckiej na jego wykonanie 120 tys. zł. Jeden rodzic ma z tym problem, a wszystkiemu winni są... księża i ŚDM. Brzmi absurdalnie?

Komu (za)szkodzi remont?

Remont toczy się w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie, a dokładnie w internacie, w łazienkach. Barbara Planta, dyrektor ośrodka, zabiegała o to od kilku lat, prosząc Urząd Miasta Krakowa o dotację. Prace były konieczne - nie dla komfortu pielgrzymów ŚDM, którzy na horyzoncie pojawili się stosunkowo niedawno, ale dla uczniów. Bo pielgrzymi po kilku dniach wyjadą, a uczniowie zostaną na długie lata. Podczas budowy budynku zostały popełnione błędy, które poskutkowały brakiem prawidłowej wentylacji i w konsekwencji - potężnym zagrzybieniem, które jest zagrożeniem dla zdrowia wychowanków.

Pieniądze ośrodek dostał teraz, a w piśmie, które otrzymał 31 marca, można przeczytać zastrzeżenie, że remont ma się odbyć do 15 lipca, a więc przed Światowymi Dniami Młodzieży. Nie po nich. Dlaczego tak? Ponieważ, otrzymując dotację, dyrekcja szkoły miała wybór między dwoma terminami - wiosennym i wczesno-jesiennym, który trwałby jeszcze we wrześniu. Logicznie myśląc, lepszy był wiosenny, bo część maturzystów zaraz opuści ośrodek i łatwiej jest prowadzić prace niż wtedy, gdy szkoła będzie pełna. I dopiero byłaby awantura (medialna), gdyby rodzice (lub jeden rodzic!) podnieśli larum, że rok szkolny się zaczyna, a szkoła nie skończyła remontu.

ŚDM w zdobyciu pieniędzy ośrodkowi niewątpliwie pomogły i nie jest tajemnicą, że w internacie przy ul. Tynieckiej nocleg znajdą pielgrzymi (198 osób), którzy w ostatnim tygodniu lipca przyjadą do Krakowa na spotkanie z ojcem świętym. Organizatorzy ŚDM już od dawna mają podpisane umowy na wynajem internatów, burs czy akademików, jednak - co ważne - o remont nikogo nie prosili, o co przez niektóre media są już posądzani.

Skąd taki wniosek? Otóż, według krakowskiej "Gazety Wyborczej", a także według pana Jarosława Skrzypczyka (ojca jednego z uczniów, tegorocznego maturzysty) oraz według jednego anonimowego ucznia (!), pani dyrektor jest nieczuła na potrzeby swoich wychowanków przygotowujących się do matury, ponieważ zgodziła się na remont, który trwa tuż przed nią. Zgodziła się, ponieważ ustaliła to z radą rodziców, choć wcale nie musiała pytać rady o zdanie. Nikt nie miał zastrzeżeń.

W tekście, który jest manipulacją, i który ukazał się w wydaniu GW z datą 28 kwietnia, ręce nad sytuacją załamuje też dwoje krakowskich radnych (Marta Patena i Łukasz Słoniowski). Przytoczona została również nieautoryzowana wypowiedź Katarzyny Król, wiceprezydent ds. edukacji UMK, że "miasto żadnych warunków w kwestii terminu remontu nie stawiało i że przecież można było go wykonać nawet po wyjeździe ojca świętego z Krakowa". Po rozmowie z Anną Korfel-Jasińską, dyrektor Wydziału Edukacji UMK, wiem, że prawda jest inna. Tyle tylko, że nie została opisana od podszewki, tylko kilka zdań wyrwano z kontekstu, byle tylko tekst podrasować.

To nie wszystko - po interwencji dziennikarzy zlecona została też kontrola w ośrodku. Nie pierwsza i nie ostatnia zapewne, bowiem pan Skrzypczyk od kilku lat składa skargi (w UMK, kuratorium, sanepidzie i w wielu innych miejscach) na przeróżne sprawy, które dzieją się w szkole, i co do których ma zastrzeżenia. Pani dyrektor takich pism ma kilkaset. Ma też wyniki niekończących się kontroli i tylko raz (!) kuratorium miało małe zastrzeżenia. Poza tym placówka działa wzorcowo i nikt nie stwierdza żadnych nieprawidłowości. Także i tym razem panie inspektorki, które szkołę odwiedziły bez zapowiedzi, nie znalazły niczego, co byłoby niewłaściwe. Z protokołu wynika wręcz, że ośrodek podczas remontu dba o najmniejsze szczegóły - dla komfortu uczniów. Pana Skrzypczyka to jednak nie przekonuje. Od pewnego czasu wysyła też skargi do instytucji centralnych (łącznie z Rzecznikiem Praw Ucznia i Ministerstwem Edukacji) nie tylko na szkołę, ale także na krakowskie urzędy, które "porządku" w szkole nie zaprowadzają. Rok temu po raz pierwszy poskarżył się też krakowskiej GW. I trafił na podatny grunt.

Tym razem czytelnika GW w oczy bije lead tekstu o remoncie. Jak przekonują jego autorki (Olga Szpunar i Dominika Wantuch), odbywa się on kosztem spokoju uczniów po to, aby podczas ŚDM w internacie mogli nocować księża. To dla ich komfortu kute są teraz ściany i rozlega się dźwięk wiertarki. Zgroza po prostu, czy obsesja na punkcie księży? Zarzut wyssany z palca. Sprawdziłam! W akademikach, bursach czy internatach będą nocować różne służby, chóry, ale na pewno nie sami księża (!). Czego się jednak nie robi, aby zbulwersować czytelnika. Efekt, niestety, został osiągnięty, bowiem pod internetową wersją tekstu zaroiło się od niewybrednych komentarzy internautów, którzy księży, Kościoła i ŚDM nie kochają.

A nawet gdyby przy Tynieckiej mieli nocować kapłani, to co w tym złego? I czy gdyby w internacie miała nocować tylko sama młodzież, to lead tekstu w GW byłby równie jadowity? Śmiem twierdzić, że nie. Ale wtedy trzeba byłoby znaleźć inny kij, którym psa (dyrekcję i Światowe Dni Młodzieży) można uderzyć.

I jeszcze jedno. Tak się złożyło, że w ostatni wtorek, 26 kwietnia, odwiedziłam ośrodek przy ul. Tynieckiej, ponieważ przygotowuję o nim tekst. Rozmawiałam z dyrekcją, nauczycielami i uczniami. Obraz szkoły wyłonił się bardzo pozytywny - poczułam tam dobry klimat i dawno nie spotkałam pedagogów, którzy z taką pasją opowiadaliby o swojej pracy i o swoich uczniach. Ci ostatni szkołę też chwalili, wskazując, co dla nich zrobiła.

Odgłosy remontu podczas wizyty również słyszałam. Jest on jednak prowadzony według dokładnych wytycznych pani dyrektor, czyli tak, aby jak najmniej przeszkadzał uczniom. Jeśli prace trwają wtedy, kiedy zajęcia, to odbywają się w drugiej części budynku mającego aż 15 tys. mkw., a kucie ścian nie trwa przez cały dzień, lecz kilka godzin. Nauczyciele są też proszeni, by zabierali uczniów do drugiego internatu, a miejsc do nauki w całym ośrodku naprawdę nie brakuje. A że któregoś dnia wiertarka odezwała się po godzinie 6 rano? Cóż, wtedy kończy się cisza nocna, a pobudka w internacie rozpoczyna się o godz. 6.30.