– Przyjechaliśmy tu z potrzeby serca – mówili pielgrzymi z całej Polski.
Świece umieszczone przy tzw. zacheuszkach (miejscach namaszczenia ścian świątyni) zapalili członkowie Zakonu Rycerzy Jana Pawła II.
Miłosz Kluba /Foto Gość
Przyprowadził mnie tu dziś przede wszystkim Pan Bóg, jednak po ludzku patrząc, łatwiej jest zbliżać się do Niego, mając wzór w konkretnym, świętym człowieku – mówiła Weronika, która studiuje w Krakowie. Państwo Aleksandra i Marian z Niepołomic do św. Jana Pawła sentyment czują z pewnego, bardzo osobistego powodu. – W roku, w którym Jan Paweł II został wybrany na papieża, braliśmy ślub. Potem uczestniczyliśmy w pierwszej pielgrzymce do Polski, a gdy byliśmy na Błoniach, żona zemdlała, bo była w ciąży. Wierzymy, że nasz syn Tomasz, który dziś jest dominikaninem, został wtedy namaszczony przez Pana Boga – mówią.
Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.