Męczeństwa się nie improwizuje

Paulina Smoroń

publikacja 04.12.2016 16:17

- Zapach ich świętości wychodzi daleko poza granice Peru, dociera nie tylko do ich ojczyzny, ale roznosi się na cały świat - mówił o bł. Zbigniewie Strzałkowskim i bł. Michale Tomaszku kard. Angelo Amato.

Męczeństwa się nie improwizuje Ich praca apostolska i charytatywna, która miała na celu głównie budowanie społecznego spokoju i promocję dialogu, została odczytana jako hamulec w zrywie rewolucyjnym - zauważył kard. Amato, mówiąc o męczennikach z Pariacoto Paulina Smoroń /Foto Gość

Prefekt watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w niedzielę 4 grudnia przewodniczył w Krakowie Mszy św. w pierwszą rocznicę beatyfikacji męczenników z Pariacoto. W samo południe w bazylice franciszkanów razem z kardynałem zgromadzili się m.in. bliscy błogosławionych - bracia o. Zbigniewa Strzałkowskiego oraz siostry i brat bliźniak o. Michała Tomaszka.

W Eucharystii wzięli udział również kard. Stanisław Dziwisz, bp Tadeusz Pieronek, bp Marian Błażej Kruszyłowicz oraz Alberto Salas Barahona, ambasador Peru.

W swojej homilii kard. Amato opowiadał o życiu i posłudze męczenników. Zauważył, że franciszkanie jeszcze mieszkając w Polsce, doświadczyli dyktatury, która tłumiła prawo wolności. Kard. Amato bł. Michała Tomaszka opisał jako pokornego, posłusznego i gotowego do pomocy kapłana. Przekonywał, że właśnie dzięki niemu wzrosła wiara wśród młodych ludzi w Pariacoto. Jak podkreślał, również bł. Zbigniew Strzałkowski był dobry, pobożny i bardzo inteligentny. Z zaangażowaniem włączył się w życie tamtejszego społeczeństwa i dbał o wszechstronny rozwój swoich parafian.

- Ich praca apostolska i charytatywna, która miała na celu głównie budowanie społecznego spokoju i promocję dialogu, została odczytana jako hamulec w zrywie rewolucyjnym - zauważył kardynał.

Mimo realnego zagrożenia franciszkanie swoją posługą postanowili dać świadectwo prawdzie. Kard. Amato podkreślił, że zostali oni zamordowani nie ze względu na swoje przekonania polityczne, lecz z nienawiści do Kościoła. - Męczeństwa się nie improwizuje! Nasi męczennicy żyli intensywnie swoją wiarą, nadzieją i miłością. Zapał misyjny nie był dla nich kaprysem młodości, egzotyczną przygodą, ale wiernością słowu Chrystusa zmartwychwstałego - tłumaczył.

Ich śmierć porównał do korony chwały, która nadała pełny sens życiu. Podkreślał też, że rocznica ich beatyfikacji jest dla nas potrójnym zaproszeniem - aby, jak św. Franciszek, wytrwać w wierności Jezusowi, aby Go miłować i służyć Mu ze wszystkich naszych sił oraz by zawsze dawać świadectwo o Jego królestwie pokoju i dobra. - Jesteśmy wezwani, aby spoglądać w górę, w stronę niebieskiego Jeruzalem, ponieważ to niebo jest naszym mieszkaniem, nie ziemia - mówił.

Jak również dodał, prześladowanie i męczeństwo przynależą do powołania chrześcijańskiego. - Biorąc pod uwagę częstotliwość prześladowań w historii, można wprost mówić o pewnym ludobójstwie chrześcijan, które dokonuje się etapami - ocenił.

Po Mszy św. wierni razem z kardynałem w procesji przeszli do kaplicy Męki Pańskiej, gdzie znajdują się relikwie błogosławionych. Odmówiono tam modlitwę dziękczynną za beatyfikację zakonników.

Tego dnia w bazylice franciszkanów wyświetlano również film dokumentalny o męczennikach z Pariacoto. Wierni mogli też oglądać zdjęcia z ich beatyfikacji oraz nabyć obrazki i różańce z ich relikwiami II stopnia.

O. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek zginęli 9 sierpnia 1991 r. z rąk marksistowskich terrorystów z ugrupowania "Świetlisty Szlak". Uznali oni, że franciszkanie, głosząc pokój, okłamują lud, a rozdając żywność, usypiają ludzkość i nie wspierają rewolucji. Rocznica wyniesienia na ołtarze franciszkańskich męczenników przypada 5 grudnia. W ubiegłym roku to właśnie kard. Angelo Amato przewodniczył beatyfikacji franciszkanów.