Stajenka na królewskim zamku

mk

publikacja 06.01.2017 15:20

Skandując "Mówi Boża Dziecina - Najważniejsza jest rodzina!", niepołomiczanie wyruszyli z kościoła parafialnego na zamek. Tam czekała na nich Święta Rodzina.

Stajenka na królewskim zamku Uczestnikom niepołomickiego Orszaku Trzech Króli próbowały przeszkodzić diabły. Podczas starcia na rynku zostały one jednak pokonane Miłosz Kluba /Foto Gość

Trasa tegorocznego Orszaku Trzech Króli w Niepołomicach wiodła przez miejski rynek (gdzie drogę zmierzającym do małego Jezusa próbowały zastąpić diabły) i park, w którym na Kacpra, Melchiora i Baltazara czekał król Herod.

- Idąc w Orszaku, aby wraz z Mędrcami pokłonić się Bożej Dziecinie, dajmy świadectwo naszej miłości do Boga, który objawia się jako maleńkie Dziecko. Umocnijmy nasze przekonanie, że najmniejsze dziecko warte jest tego, aby je kochać i cieszyć się jego życiem i rozwojem - zachęcał do udziału w pochodzie niepołomicki proboszcz ks. Stanisław Mika.

- Dla każdej matki  i każdego ojca dziecko jest wielkim dobrem. Dziecko dla swoich rodziców jest najpiękniejsze. I prawdą jest to, że dziecko jest człowiekiem od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Tylko chwilowe emocje, strach i bezradność mogą zaćmić to spojrzenie zdrowego rozsądku. Niech udział w Orszaku będzie naszym świadectwem: jestem za Dzieckiem, za Jezusem, jestem za Dobrem, Pięknem i Prawdą - przekonywał.

Maszerujący za Gwiazdą Betlejemską nie dali sprowadzić się z obranej drogi ani diabłom (choć przy scenie na rynku ustawiono koksowniki, przy których można było się ogrzać), ani Herodowi, który proponował, by Trzej Królowie wraz z orszakami zatrzymali się na "imprezie u Heroda".

- Królewskie bale słyną w całej Judei - zachęcał. Ubranych w korony młodszych i starszych uczestników orszaku to nie przekonało i po chwili ruszyli w stronę zamkowego dziedzińca. Oprócz Świętej Rodziny i kolędującego chóru czekała tam na nich ciepła herbata, która przy dziesięciostopniowym mrozie dla każdego była na wagę złota.