Nie tylko lubią śpiewać, ale lubią też siebie nawzajem. Dyrygentka nakrzyczy, nakrzyczy, ale tak naprawdę jest zadowolona ze swojego zespołu.
Chórzyści śpiewają często w podziemiach zabytkowej wielickiej Kopalni Soli.
Archiwum chóru „Camerata”
Wtorkowy, styczniowy wieczór w Wieliczce. W sali, tak jak 20 lat temu, grupa kobiet i mężczyzn ćwiczy chóralny śpiew pod ręką bardzo dynamicznej dyrygentki. Wkrótce czeka ich koncert kolędowy, a potem jubileuszowy.
Szeroki repertuar
Zespół powstał w styczniu 1997 r. i początkowo kierowała nim Monika Bachowska. Obecnie chórem rządzi Izabela Szota, doświadczona dyrygentka i wokalistka z Krakowa, szefująca także Szkole Muzycznej I st. w Wieliczce. Dyryguje mocną ręką – nie przepuszcza żadnego kiksu muzycznego. Dba też o dykcję. – Czemu śpiewacie „śrut” zamiast „wśród”?! Przecież to nie pieśń myśliwska, ale kolęda „Wśród nocnej ciszy” – upomina chórzystów. Ci jednak się tym „ochrzanem” nie bardzo przejmują. Jak powiada chórowa fraszkopisarka Ewa Roeske-Tracz: „Mimo OPR-ów naszej dyrygentki nikt do śpiewu nie traci zapału ni chętki”.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.