To nie musi być wielka wyprawa

Jan Głąbiński

publikacja 03.04.2017 19:29

- Siostry, które prowadzą misję każdym się zaopiekują. Nie ma żadnej bariery językowej. Warunki są naprawdę super - mówią zgodnie pasażerowie jednego z pierwszych lotów z Kraków-Lourdes-Kraków.

To nie musi być wielka wyprawa Siostra Franciszka w Lourdes wita pielgrzymów z Polski, trzymając zawsze w ręku flagę narodową Jan Głąbiński /Foto Gość

W miniony weekend byliśmy w grupie dziennikarzy, którzy zwiedzali Lourdes i okolice. Na pokładzie samolotu w drodze do Krakowa rozmawialiśmy z pasażerami o wrażeniach z podróży. - To lotniczy strzał w dziesiątkę! - mówi ochoczo pan Dariusz z Krakowa. Na weekend do Francji zabrał swojego syna. Z kolei pan Michał Graczyński z Bronowic Lourdes odwiedzał już kolejny raz, ale pierwszy raz podróż była możliwa bezpośrednim połączeniem samolotowym. - To zupełnie inny wymiar podróżowania i możliwości, które otwierają się przed nami - cieszy się krakowianin. Na pokładzie był razem z małżonką i parą przyjaciół.

Dodatkową atrakcją niedzielnego lotu z Lourdes do Krakowa było to, że odbywał się on na pokładzie zupełnie nowego samolotu - boeinga 737-800. Odrzutowiec od dwóch tygodni, pod odebraniu z fabryki, wykonuje rejsy dla linii Ryanair.

Na polskich pielgrzymów w sanktuarium czekają księża kamilianie, m.in. o. Zbigniew Musielak. - Pośród tak wielu narodowości pielgrzymi z Polski są jedną z liczniejszych nacji. Łącznie do Lourdes dociera rocznie około 6 milionów osób - dodaje zakonnik i oferuje swoją pomoc dla turystów z naszego kraju.

Pielgrzymi, z którymi rozmawialiśmy na pokładzie samolotu mieszkali na terenie Polskiej Katolickiej Misji w Lourdes. - Siostry, które prowadzą misję każdym się zaopiekują. Nie ma żadnej bariery językowej. Warunki są naprawdę super - mówili. W misji pracuje m.in. nazaretanka s. Franciszka. - Teraz pewnie będziemy mieć jeszcze większy ruch, wszak pierwsze bezpośrednie połączenie lotnicze z Polską wiele zmienia. To już nie musi być jakaś wielka wyprawa - mówi s. Franciszka.

Pasacale Fourticq  z Biura Informacji Turystycznej w Lourdes podkreśla, że miasto jest bardzo dobrze przygotowane do tegorocznego sezonu pielgrzymkowego, który trwa od kwietnia do końca października każdego roku. - Dysponujemy doskonałą infrastrukturą hotelową, mamy około 12 tys. pokoi i 30 tys. łóżek. Ciekawostką jest to, że to największa liczba we Francji po Paryżu - zauważa Pasacale Fourticq.

Lourdes jest miastem pielgrzymkowym, które najlepiej jest przygotowane na przyjmowanie pielgrzymów chorych. Widać to już na lotnisku, gdzie jest odpowiedni sprzęt, aby tacy pielgrzymi mogli spokojnie podróżować. Są nawet wydzielone specjalne poczekalnie z łóżkami dla chorych. - Właśnie na udogodnienia dla pielgrzymów poruszających się na wózkach inwalidzkich zwracałam największą uwagę. To jest coś niebywałego i wspaniałego jaka jest tu organizacja - zauważa pani Ewa z Zagłębia, która prowadzi w Polsce biuro podróży, które specjalizuje się w pielgrzymkach dla osób chorych.

Loty Ryanair do Lourdes odbywają się dwa razy w tygodniu. W czwartek samolot z Małopolski wyrusza o godz. 17.05, a na miejscu melduje się o 19.50. W drogę powrotną wylatuje o 20.15, by w Balicach wylądować o 23.00. W niedzielę zaś odlot z Krakowa jest o 7.40. Boeing 737-800 na lotnisku w Lourdes planowo powinien pojawić się o 10.25. Do Polski wyrusza po 25 minutach postoju we Francji.

Połączenie do Lourdes odbywać się będzie do końca letniej siatki połączeń, czyli do października. - Mamy oczywiście nadzieję, że w 2018 r. także będą loty, a może nawet ten kierunek będzie utrzymany cały rok - mówi Pasacale Fourticq z Biura Informacji Turystycznej w Lourdes.

Choć na lotnisku w Lourdes nie ma zbyt dużego ruchu, to dla fanów awiacji podróż do tamtego portu będzie wielką niespodzianką. Z racji bliskości z Tuluzą, gdzie znajduje się fabryka francuskiego Airbusa, w Lourdes można zobaczyć wiele znanych, wielkich odrzutowców, np. najnowszy model A350 albo odrzutowiec należący do nieistniejącej już linii amerykańskiej Pan Am. - Te samoloty są tu malowane, ale także rozbierane na części - zaznacza Monika Nowacka. Polka od siedmiu lat pracuje na tym francuskim lotnisku przy odprawie pasażerów. - Dla mnie to wielka radość, że jest to połączenie. Nawet koleżankom zrobiłam ściągę z fonetycznym zapisem podstawowych zwrotów przy odprawie - śmieje się pani Monika. To właśnie ona była tłumaczem podczas pobytu grupy małopolskich dziennikarzy we Francji.