Powrót lotów Kraków-Chicago

jg

publikacja 03.07.2017 13:43

Wielką fetą rozpoczęły się bezpośrednie rejsy transatlantyckie z Małopolski do Stanów Zjednoczonych.

Powrót lotów Kraków-Chicago Fotoreporter GN był najbliżej miejsca lądowania boeinga 787 w krakowskim porcie Jan Głąbiński /Foto Gość

Choć samolot z Chicago był opóźniony o godzinę, wszystko przebiegało zgodnie z planem. Najpierw odbyły się uroczysta inauguracja i przecięcie wstęgi. - To jest wielka i radosna chwila dla całego portu w Krakowie - podkreślał Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.

- Cieszymy się, że to nasze wspólne staranie zaowocowało i dzisiaj można bezpośrednio z Krakowa odlecieć do Chicago. Jest to dobra wiadomość dla Małopolski, Podhala, ale także Polonii Amerykańskiej - mówił z kolei Radosław Włoszek, prezes Kraków Airport.

Prezes LOT Rafał Milczarski dziękował wszystkim pasażerom za to, że wybierają LOT jako linię lotniczą, którą pragną podróżować. - Wszystkie loty z Krakowa do Chicago będą odbywać się na pokładzie naszej najnowocześniejszej maszyny, czyli boeinga 787 dreamliner - mówił.

W uroczystościach związanych z inauguracją bezpośrednich lotów do Stanów Zjednoczonych z Krakowa wzięli udział także Walter Braunohler, konsul Konsulatu Stanów Zjednoczonych w Krakowie, małopolscy parlamentarzyści, a także przedstawiciele władz wojewódzkich, samorządowych, także z Podhala.

Odprawa na pierwszy lot przebiegała bardzo sprawnie. Wszyscy pasażerowie dostawali upominek w postaci ciasteczek, niektórzy skosztowali także tortu na okoliczność pierwszego lotu do USA. Obsługa miała specjalne kotyliony w barwach Stanów Zjednoczonych.

Samolot przed lądowaniem przeleciał nisko nad lotniskiem. Już po wylądowaniu był salut wodny - strażacy wylali na maszynę 13 tys. litrów wody w dwie minuty. Następnie boeing 787 zakołował do jednego z trzech rękawów. - Rejs przebiegał spokojnie. Zdajemy sobie sprawę, że był wyjątkowy. W Chicago żegnano nas salutem wodnym, a w Krakowie z kolei był salut na powitanie - mówił kapitan Zbigniew Dymara, który w LOT pracuje od 33 lat. Wcześniej loty transatlantyckie pokonywał, siedząc za sterami boeinga 767.

- 787 to samolot zupełnie innej generacji. Jestem niesamowicie zaskoczony rozbudową portu w Krakowie. Nie byłem tu od 8 lat. Tylko twarze niektórych przyjaciół się nie zmieniły - śmiał się kpt. Dymara. Pilot nie wyklucza, że będzie teraz prosił częściej planistkę o loty do Krakowa.

Pasażerowie, zarówno ci wylatujący, jak i ci, którzy przybyli ze Stanów Zjednoczonych, podkreślali ogromne udogodnienie w związku z bezpośrednim lotem. - Różnie bywało z przesiadkami, a teraz jest się od razu na miejscu - podkreśla Zbigniew Dziedzic z Leśnicy koło Nowego Targu, który przyleciał do Krakowa. Do grodu Kraka podróżowała także Maria Orawiec z Czarnego Dunajca. - Po prostu jestem od razu bliżej rodzinnych stron. Wracam także za 3 tygodnie lotem bezpośrednim z Balic - cieszy się pani Maria. Pan Adam z Krakowa do Stanów Zjednoczonych lata od 40 lat, ale pierwszy raz za ocean zabiera żonę Bożenę. - Jesteśmy zadowoleni z tego bezpośredniego lotu. Najważniejsze, żeby wszystko odbyło się bezpiecznie - mówiła pasażerka. Z kolei pani Janina z Żywca dodaje, że już 20 lat lata LOT-em między Polską a Stanami Zjednoczonymi i nie wyobraża sobie zmiany, tym bardziej że po 8 latach przerwy wróciło bezpośrednie połączenie z Krakowa.

Nie brakowało też akcentów politycznych w wypowiedziach pasażerów, ale utrzymanych w żartobliwym tonie. - To zasługa pana prezydenta - obiecywał, że pomoże góralom. I proszę, jaka dobra zmiana. Dobry prezydent, dobra zmiana, dobry samolot - cieszył się pan Kazimierz ze Spytkowic podczas oczekiwania na bagaż.

Na pasażerów, którzy przeszli kontrolę paszportową i oczekiwali na bagaż, czekała muzyczna niespodzianka, a nawet krakowskie obwarzanki. Kobiety zaś otrzymały czerwone małopolskie korale.

Po godz. 13 samolot, który do Krakowa przybył przed godz. 11, wyruszył w rejs powrotny do Chicago. A te obywać się będą na razie raz w tygodniu.