Szybciej niż żołnierze

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 22/2017

publikacja 01.08.2017 14:30

Dla niektórych najtrudniejszy jest przedostatni dzień, gdy trasa wiedzie przez tzw. piaski. W marszu nie pomagają odciski, kontuzje, kilkudniowe zmęczenie, poparzenia słoneczne. Zdecydowanie jednak pomaga świadomość, że Jasna Góra jest już blisko.

Szybciej niż żołnierze Pielgrzymi z Mszany Dolnej idą najdłużej, bo aż tydzień Jan Głąbiński /Foto Gość

Elżbieta na swoim koncie ma już kilka wyjść pielgrzymkowych, a idzie zawsze w V członie PPK. Po raz pierwszy wybrała się tak do Czarnej Madonny już w 2002 roku. Była wtedy w II klasie liceum. Rok później modliła się w intencji zdania matury i o dobry wybór drogi życiowej.

Nie odkładamy spraw na potem

- Najtrudniejszy jest przedostatni dzień pielgrzymowania. Idziemy wówczas prawie 50 km do Poczesnej. Wstajemy skoro świt i bardzo sprawnie przechodzimy długie, około 10-kilometrowe odcinki, w tym trasę wiodącą przez tzw. piaski, która wielu osobom mocno daje się we znaki - mówi Ela. Zaraz jednak dodaje, że długa droga, trudne warunki pogodowe i odciski na stopach to wspaniała okazja do pokonywania swoich słabości. - Do pójścia na pielgrzymkę nie można zmuszać, ale zdecydowanie można polecić ten niezwykły kilkudniowy czas! Każdy, kto się wybierze, sam doświadczy, że pielgrzymka daje niepowtarzalną siłę i entuzjazm, i to na długo! - cieszy się. Bartek w pielgrzymkach bierze udział od wielu lat i niemal zawsze jest pielgrzymem funkcyjnym, czyli odpowiadającym np. za kierowanie ruchem. - Podczas ostatnich pielgrzymek nawet awansowałem i zostałem głównym porządkowym - śmieje się. - Pielgrzymka to czas, kiedy w sytuacjach ekstremalnych poznajemy drugiego człowieka, ale także siebie samego. Spoglądamy w swoje wnętrze. Nie odkładamy na potem do rozwiązania jakichś spraw, załatwiamy je na pielgrzymce, bo przecież nie mamy wtedy innych obowiązków...

Otwarte serca i domy

Człon V PPK słynie z niemałego tempa marszu na pielgrzymim szlaku. - Chodzimy bardzo szybko! Raz podążał z nami kapelan żołnierzy i stwierdził, że maszerujemy szybciej niż... Wojsko Polskie! Choć czasami musimy zwalniać, bo jest tak ciepło, że buty kleją się do asfaltu - mówi ks. Tomasz Stec, który od kilku lat prowadzi tę część pielgrzymki. Jak dodaje, liczba uczestników waha się w niej od 200 do nawet 400 osób. - Na pielgrzymce wzrusza też ludzka dobroć. Ludzie otwierają przed pielgrzymami swoje domy i serca. Nawet jeśli żyją bardzo skromnie, udostępniają pomieszczenia do spania, łazienki do umycia się i przygotowują pyszne potrawy, żeby pielgrzymi się posilili, bo - jak wiadomo - pielgrzym jest zawsze głodny - żartuje Ela. Dla niej bardzo ciekawym doświadczeniem są pielgrzymkowe spowiedzi. - Księża spowiadają w czasie drogi, ale też na polanach, łąkach. Spowiedzi te są spotkaniem, rozmową, bez pośpiechu i kolejek - podkreśla.

Intencje poruszają

Jakie jeszcze są korzyści z pójścia na pielgrzymkę? Odpowiedź zna pan Andrzej, który chodzi na nią od 2010 roku. Wciągnął go w to ówczesny opiekun grupy, ks. Mateusz Korpak. - Oprócz głównego celu, czyli wzbogacenia duchowego, można przy takim spacerze znacznie poprawić swoją kondycję i figurę - żartuje. - Poruszają też intencje składane przez pątników - dobrze pamiętam te związane ze zdrowiem rodziny, ale i te będące prośbą o kochającą drugą osobę czy dobre relacje z przyjaciółmi - opowiada. Na pielgrzymkę zabiera znajomych. - Dużo nowych przyjaciół można poznać podczas tych kilku dni. Wspólne pielgrzymowanie, posiłki i noclegi potrafią bardzo jednoczyć - podkreśla pielgrzym z Mszany Dolnej. Inna pątniczka mówi, że na pielgrzymkę rusza najczęściej z grupą bliskich osób: mężem, rodzeństwem, znajomymi. - Intencje, które każdy z nas niesie, to prośby o to, co przed nami w najbliższym roku, i podziękowania za to, w czym Czarna Madonna nas wysłuchała w poprzednim. My z mężem prosiliśmy najpierw o dobrego współmałżonka, później o dobre przygotowanie do małżeństwa, a w ostatnim roku o dar rodzicielstwa. Na pielgrzymkę warto się wybrać, bo choć jest to duży wysiłek, to jednocześnie jest to wytchnienie dla ducha, a chwile zadumy i powagi przeplatają się ze świetną zabawą - uważa. Pani Magdalena, która na pielgrzymce była dwa razy, przekonuje natomiast, że dla niej droga na Jasną Górę to czas odnowy wiary i rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu. - I w tym roku wybieram się do Czarnej Madonny! - zapowiada.

Dostępne jest 36% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.