Helenka dodaje nam sił

ps

publikacja 10.08.2017 20:24

- Choć fizycznie jej tu nie ma, czujemy, że czuwa nad nami i jest blisko - opowiadają przyjaciele Heleny Kmieć, którzy od kilku dni pielgrzymują na Jasną Górę.

Helenka dodaje nam sił Zamordowana w Boliwii wolontariuszka z Libiąża chętnie chodziła na pielgrzymki ze wspólnotą chrzanowską Paulina Smoroń /Foto Gość

Jak przekonują, tegoroczna pielgrzymka - pierwsza bez Helenki - nie jest dla nich łatwa. Nie zapomnieli o swojej przyjaciółce i nawet tuż przed wyjściem w drogę zebrali się przy jej grobie i zostawili tam identyfikator z podpisem: "Muzyczna Helenka".

- To było bardzo wzruszające, bo choć fizycznie jej tu nie ma, czujemy, że czuwa nad nami i jest blisko. Podczas tej pielgrzymki jest bardzo "helenkowo" - przekonuje Marcelina Biskup, znajoma zamordowanej wolontariuszki.

Przez dwa pierwsze dni z pielgrzymami szła Teresa, siostra Heleny. Razem z opiekunem grupy z Libiąża opowiadała uczestnikom o jej życiu. Wiele osób zainspirowanych opowieścią również dzieliło się swoimi przeżyciami.

Pielgrzymi ze wspólnoty chrzanowskiej otrzymali nawet obrazki z podobizną Helenki. Na ich odwrocie znajduje się modlitwa za nią i do niej jednocześnie. - Jedna ze starszych osób bała się, że nie dojdzie na Jasną Górę, bo bardzo bolały ją kolana. Odkąd dostała ten obrazek, odmawia codziennie modlitwy, które tam są i przekonuje, że z każdym dniem idzie się jej coraz łatwiej - opowiada ks. Paweł Król, zaprzyjaźniony z Helenką kapłan z Libiąża.

Helenę ze wzruszeniem wspominają wszyscy, którzy ją znali. Wśród nich jest Nikola Frączek, która stworzyła z nią pierwszą grupę muzycznych w Libiążu. Kiedy Helenka zaczęła pracę jako stewardessa, nie zawsze mogła w pełni uczestniczyć w pielgrzymce, ale za każdym razem starała się wejść z pątnikami na Jasną Górę lub chociaż iść z nimi przez jakiś czas.

- Zdarzało się, że prosto z pielgrzymki jechała do pracy. Pamiętam jak ubrała się w strój stewardessy i poszła w nim na adorację. Wszyscy robili sobie z nią zdjęcia. Od rana pełna energii znów z nami pielgrzymowała - wspomina Nikola.

Tę samą sytuację przypomina ks. Paweł Król. - Kiedy Helenka miała do nas dołączyć w ostatnim dniu jadąc prosto z pracy, przez mikrofon zachęciłem, żeby machać do niej w kierunku nieba. Dzisiaj te słowa nabierają zupełnie nowego znaczenia - zauważa.

Wszyscy wspominają również, że Helenka znała wiele pieśni, które śpiewane dziś przywołują wspomnienie o niej. - Kiedy pada jej imię, czuję jej energię i optymizm. Była ciepłą i otwartą na drugiego człowieka osobą. Przy tym wszystkim była bardzo uduchowiona i wiele młodych ludzi może brać z niej przykład - przekonuje Marcelina Biskup, znajoma Helenki z Libiąża.