Kałuża znów wbiega na boisko

jb /PAP

publikacja 12.10.2017 13:35

Jeden z najlepszych polskich piłkarzy i trenerów z okresu dwudziestolecia międzywojennego - reprezentujący barwy Cracovii Józef Kałuża - doczekał się pomnika obok stadionu swojej ukochanej drużyny, którą poprowadził do pierwszego tytułu mistrza kraju w 1921 roku.

Kałuża znów wbiega na boisko Urodzony w 1896, a zmarły w 1944 roku wielki sportowiec rozegrał 16 spotkań w kadrze narodowej, zdobywając 7 bramek Adam Wojnar

Dynamiczną rzeźbę zawodnika z futbolówką przy nodze, dłuta prof. Czesława Dźwigaja, odsłonili 11 października prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek.

- Pan Kałuża to historia nie tylko krakowskiej piłki. To nie tylko autor chyba największej liczby goli zdobytych przez któregokolwiek z piłkarzy Cracovii, ale to także wieloletni selekcjoner reprezentacji narodowej, który jako pierwszy wprowadził Polskę do turnieju o mistrzostwo świata, a na Igrzyskach Olimpijskich w 1936 roku zdobył z nią 4. miejsce. Cieszę się, że najbardziej rozpoznawalny piłkarz Cracovii ma swoje miejsce przed jej stadionem. Uważam, że po Kazimierzu Deynie, który ma pomnik przed stadionem Legii, po Józefie Kałuży jest jeszcze kilku piłkarzy, których już nie ma, a na takie upamiętnienie zasługują - powiedział Z. Boniek.

- Był wybitnym piłkarzem, prowadzącym atak Cracovii przez wiele lat. Skończył studia, był także nauczycielem, trenerem, dziennikarzem sportowym. Umarł w czasie wojny na zapalenie opon mózgowych, bo nie można było zdobyć lekarstw, które mogłyby go uratować. Uważam, że jak mało kto zasługuje na swój pomnik w Krakowie - dodał J. Majchrowski.

Urodzony w 1896, a zmarły w 1944 roku wielki sportowiec rozegrał 16 spotkań w kadrze narodowej, zdobywając 7 bramek. Warto przypomnieć, że to właśnie on prowadził reprezentację Polski na Mistrzostwach Świata we Francji w czerwcu 1938 roku, kiedy nieznacznie uległa ona w walce o ćwierćfinał Brazylii (5:6, po dogrywce), oraz w jej ostatnim przed II wojną światową meczu, w którym Biało-Czerwoni pokonali przy pełnych trybunach stadionu Wojska Polskiego w Warszawie ówczesnych wicemistrzów świata - Węgrów (4:2).