Święci to nie fikcja

mk

publikacja 31.10.2017 21:12

Uczestnicy czwartego Libiąskiego Orszaku Świętych "Holy Wins" odwiedzili m.in. grób Heleny Kmieć - zamordowanej w Boliwii wolontariuszki misyjnej.

Święci to nie fikcja Jedni uczestnicy libiąskiego orszaku byli przebrani za świętych, inni mieli koszulki i flagi z hasłem "Święty Zwycięża" Miłosz Kluba /Foto Gość

"Co robi święty? Zwycięża!" - niosło się ulicami Libiąża, kiedy dwa tysiące osób maszerowało w barwnym korowodzie. Uczestników orszaku nie zniechęciła ani niska temperatura, ani zapadający zmrok. Przy akompaniamencie orkiestry dętej, zachęcani do śpiewu przez znanego muzyka, franciszkanina o. Łukasza Buksę przeszli oni z kościoła Przemienienia Pańskiego do kościoła św. Barbary.

W drodze odwiedzili cmentarz, na którym pochowana jest pochodząca z Libiąża Helena Kmieć - wolontariuszka misyjna, która na początku tego roku została zamordowana w Boliwii. Jej zdjęcie - wśród wizerunków świętych - znalazło się także na plakacie orszaku.

- Jesteśmy przeświadczeni, że ona właśnie zwyciężyła - mówi, nawiązując do hasła korowodu, ks. Sebastian Kozyra, wikariusz parafii św. Barbary. - Mamy prawo tak myśleć, patrząc na to, co dzieje się przy grobie Helenki, do którego przybywają grupy z całej Polski a także z zagranicy - dodaje.

- Ona jest doskonałym przykładem tego, że święty to nie postać fikcyjna - wspomina Wiktoria Widło, która w trakcie orszaku niosła transparent ze zdjęciem Helenki Kmieć i napisem "Santa Subito". - Żyła przecież w naszych czasach, mieszkała w tym mieście co my, chodziła do tego samego kościoła, razem z nami modliła się śpiewem, chodziła na pielgrzymki - wyjaśnia.

- Dla nas ona już jest święta - zapewnia W. Widło i dodaje, że to ogromna motywacja, bo życie Helenki "pokazuje, że świętość to nie jest coś nieosiągalnego".

Ks. Sebastian Kozyra podkreśla, że tegoroczny Libiąski Orszak Świętych miał bardziej refleksyjny charakter. Nie było wzlatujących w niebo balonów, konfetti czy fajerwerków. Była za to modlitwa za zmarłych i w intencji pokoju na świecie, a na zakończenie - Msza św. pod przewodnictwem bp Damiana Muskusa.

Także on nawiązał do postaci Helenki Kmieć. - Jak każdy młody człowiek, Helena miała swoje pasje i marzenia, plany i nadzieje. W jej codzienności było miejsce na wszystko: na rodzinę i miłość, pracę i naukę, sport i zabawę - mówił podczas kazania.

- Żyła pełnią życia, cieszyła się nim i całe serce wkładała w to, by dzielić się swoją radością życia w bliskości z Jezusem. Dlatego dziś proszę was wszystkich: niech pamięć o niej rodzi w was radość i zaufanie Bożej miłości. Niech jej krótkie, ale po Bożemu spełnione życie, będzie inspiracją zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy poszukują prawdziwego szczęścia - zachęcał bp Damian Muskus.