Dom Pamięci Apostoła Kazachstanu

Paulina Smoroń/Archidiecezja Krakowska, bg

publikacja 04.11.2017 09:47

Centrum Błogosławionego ks. Władysława Bukowińskiego, kapłana archidiecezji krakowskiej, który z oddaniem służył duszpastersko zesłańcom w sowieckim Kazachstanie, poświęcono w Zagórniku k. Wadowic.

Dom Pamięci Apostoła Kazachstanu Metropolita krakowski modlił się przy relikwiach bł. ks. Władysława Bukowińskiego Joanna Adamik/Archidiecezja Krakowska

- Dzisiaj znowu próbuje się zrobić ziemię jałową, pustą, bez krzyża, bez nadziei. Chce się stworzyć na nowo człowieka, który jest bardziej zwierzęciem niż człowiekiem. Nie ma innej odpowiedzi na to, niż trwać przy najpiękniejszych kartach historii Kościoła. Taką kartę zapisał także bł. Władysław Bukowiński i stąd wielkość i znaczenie tego domu pamięci, ale także domu formacji - mówił abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, który 3 listopada poświęcił zagórnickie centrum (diecezja bielsko-żywiecka).

Miejsce to dla wielu jest "domem"" błogosławionego. Tak właśnie mówił o nim m.in. ks. Jan Nowak, twórca centrum i postulator procesu beatyfikacyjnego podczas piątkowej uroczystości.

Opowiadał również o losach procesu beatyfikacyjnego ks. Bukowińskiego, który prowadziła archidiecezja krakowska. Jak podkreślał, zbawienne dla tego procesu okazało się powołanie 10 lat temu Stowarzyszenia "Ocalenie" oraz stworzenie Izby Pamięci ks. Bukowińskiego.

- Ten dom już dawno przygotowała nam Opatrzność. Świadczą o tym przedziwne jego losy. 150 lat temu w tym miejscu była szkoła, a po 100 latach przekazano ten budynek dla PTTK w Suchej Beskidzkiej. W latach 90. opustoszał i powoli zamieniał się w ruinę. W 2003 roku gmina w Andrychowie przekazała go parafii św. Bartłomieja w Zagórniku. Celem było prowadzenie działalności charytatywnej. Bp Rakoczy zlecił parafii przekazanie tego budynku Stowarzyszeniu „Ocalenie", co wydarzyło się w 2010 roku - przypomniał ks. Nowak.

Stowarzyszenie otrzymało budynek na działalność statutową, szczególnie na prowadzenie Izby Pamięci, szerzenie kultu błogosławionego, prowadzenie rekolekcji i dni skupienia, a także na troskę o katolików ze Wschodu.

- Wszystko po to, by była informacja i formacja w duchu ks. Bukowińskiego. Sam bowiem powiedział, że dopiero po śmierci będzie w pełni apostołował. Stało się to, co po ludzku było niemożliwe, a jeśli pojawiały się przeciwności, to Pan Bóg okazał nam jeszcze większą łaskę. A pomoc ubogich członków stowarzyszenia wprawiała nas w zdumienie. "Pan to sprawił i cudem jest w naszych oczach". Dziś dziękujemy przede wszystkim Bogu i bł. ks. Władysławowi. Ale nie zapominamy o naszych dobroczyńcach, o ich modlitwach, ofiarach, wysiłku i włożonej tu pracy - mówił ks. Nowak.

Metropolita krakowski, nawiązując do postaci błogosławionego przekonywał, za Janem Pawłem II, że wiek XX jest na powrót wiekiem męczenników. Dodał, że papież w dokumencie "Tertio millennio adveniente" prosił wiernych Kościoła na całym świecie, żeby gromadzili pamiątki po swoich świętych - zwłaszcza po męczennikach.

Przekonywał też, że chrześcijaństwo przetrwało nawet najokrutniejsze prześladowania także dzięki świadkom i męczennikom, którzy oddawali swoje życie za Chrystusa, i którzy pośród niebezpieczeństw i zagrożeń osobistego życia ciągle na nowo głosili ludziom nadzieję na pełnię człowieczeństwa, jaką można odkryć w Jezusie Chrystusie.

- Takim bohaterem, takim świadkiem pośród prześladowań i ogromu zła był ks. Władysław Bukowiński, od niedawna błogosławiony świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła. Jakże ważną rzeczą jest żebyśmy pamiętali o tym, co dzięki łasce Bożej mógł zdziałać w pełni świadomie cierpiąc prześladowania, decydując się na heroiczny akt pozostania na tamtej ziemi, by nie opuścić swoich, zdając sobie sprawę, że gdyby wrócił do Polski, miałby - tak po ludzku mówiąc - łatwiej. On uważał, że tam posłał go Pan i tam musi trwać aż do końca. Tam musi także złączyć swój los z losem Chrystusa również przez to, że to ostateczne zwycięstwo przychodzi po śmierci - nauczał metropolita o postaci ks. Bukowińskiego, zwanego Apostołem Kazachstanu.

Ksiądz Bukowiński (1904-1974) był związany licznymi więzami z Krakowem i archidiecezją krakowską. Po zdaniu matury w Krakowie i ukończeniu w 1926 r. studiów prawniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim wstąpił do krakowskiego seminarium duchownego. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1931 r. z rąk abp. Adama Stefana Sapiehy. Pracował najpierw w Rabce, potem w Suchej Beskidzkiej. Od 1936 r. służył w diecezji łuckiej. Był wielokrotnie aresztowany przez władze sowieckie. W 1945 r. skazano go m.in. na 10 lat obozu pracy przymusowej. Po uwolnieniu odmówił powrotu do Polski i pozostał na zesłaniu w Kazachstanie, służąc pomocą duchową tysiącom katolików-zesłańców - Polakom, Niemcom i Ukraińcom. Wyprawiał się na dalekie wyprawy misyjne w najdalsze zakątki Związku Sowieckiego. Był za to prześladowany i ponownie aresztowany przez władze sowieckie. Kapłan-zesłaniec zmarł 3 grudnia 1974 r. w kazachskiej Karagandzie, w opinii świętości.

W latach 1965, 1969 i 1973 udawało mu się przyjeżdżać do Polski. Odwiedzał wówczas Kraków. - Znałem ks. Bukowińskiego z okresu jego wizyt w Krakowie. Gdy był tu po raz ostatni, bardzo już schorowany, kard. Wojtyła i kolega ks. Bukowińskiego ks. Czesław Obtułowicz namawiali go do pozostania w Polsce i leczenia się. On jednak odmówił. "Tam jest mój Kościół; tam jest moje miejsce" - odrzekł - wspominał kard. Stanisław Dziwisz.

W latach 2006-2008 w archidiecezji krakowskiej odbywał się proces beatyfikacyjny ks. Bukowińskiego na szczeblu diecezjalnym. - Duchowym inicjatorem rozpoczęcia starań o beatyfikację ks. Władysława był papież Jan Paweł II - powiedział ks. Nowak, postulator procesu na szczeblu diecezjalnym i wicepostulator na szczeblu rzymskim, który postacią kapłana zafascynował się podczas pracy misyjnej w Kazachstanie w latach 2005-2006.

Ks. Bukowiński został beatyfikowany w Kazachstanie 11 września 2016 r

"Cieszę się, że postać tego bohaterskiego kapłana nie idzie w zapomnienie. (...) Bogu dziękuję, że mogłem go osobiście poznać, budować się jego świadectwem i wspierać w każdy możliwy w tamtych czasach sposób" - napisał w 2004 r. Jan Paweł II w liście do kard. Franciszka Macharskiego.