Metropolita krakowski o adhortacji papieża

Justyna Walicka /Archidiecezja Krakowska

publikacja 12.04.2018 08:56

- Jeżeli w kwestiach wiary rozum rozwiązuje wszystko, to już nie ma tam wiary, tam jest karykatura - mówił podczas konferencji do diakonów i kleryków Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie abp Marek Jędraszewski.

Metropolita krakowski o adhortacji papieża Abp Jędraszewski omawiał adhortację papieża Franciszka w trakcie konferencji dla krakowskich kleryków Joanna Adamik /Archidiecezja Krakowska

Wczorajsza konferencja metropolity stanowiła swoisty komentarz do najnowszego dokumentu papieskiego - adhortacji "Gaudete et exsultate" dotyczącej świętości. Arcybiskup zwrócił uwagę na jej kluczowe fragmenty.

Zaznaczył, że w jego przekonaniu dokument ten stanowi przedłużenie i próbę pogłębienia myśli Jana Pawła II dotyczącej świętości, do której papież wielokrotnie wzywał. Arcybiskup zwrócił uwagę, że Ojciec Święty Franciszek podkreśla, iż mówiąc o świętych, nie ma na myśli tych wyniesionych już na ołtarze, ale zwykłych ludzi żyjących obok nas, ze swoimi słabościami, ale wiernych Bogu w codzienności swojego życia.

Metropolita omówił dwie postawy stanowiące najważniejsze zagrożenia świętości, na które wskazał papież Franciszek. Pierwsza to gnostycyzm. - Ta tendencja będzie kładła akcent przede wszystkim na intelekt, na oświecenie, na jakąś szczególną wiedzę, którą się posiadło, wiedzę tajemną, która z kolei sprawia, że my wiemy lepiej i dlatego mamy prawo tych niewykształconych i głupich pouczać. Do czego to prowadzi? Ma się teorię, wie się coś z niezachwianą pewnością i w imię tej teorii wszystkich innych się ocenia. Ale w tym momencie traci się to, co jest najistotniejsze, gdy chodzi o samego Pana Boga. Nie ma już dla Niego miejsca. Jeżeli w kwestiach wiary rozum rozwiązuje wszystko, to już nie ma tam wiary, tam jest karykatura - mówił arcybiskup.

Drugą postawą stanowiąca zagrożenie dla świętości jest pelagianizm. - To podkreślenie osobistej woli, osobistego wysiłku. Tak, jakby wszystko od nas zależało, tak, jakbyśmy my mogli o wszystkim decydować, zapominając o tym, że On pierwszy nas umiłował. Inicjatywa nawet najlepszych i najwspanialszych rzeczy w naszym życiu należy do Boga. My ewentualnie na te impulsy ze strony Pana Boga się otwieramy, staramy się je urzeczywistniać przy współpracy z Bożą łaską, a pelagianizm w gruncie rzeczy nie przyznaje miejsca dla Bożej łaski - tłumaczył.

W dalszej części adhortacji papież dokładnie, jedno po drugim, omawia osiem błogosławieństw, co metropolita podsumował: - Chodzi o to, żeby zrozumieć, iż dążenie do świętości, wysiłek każdego dnia to współpraca z Bożą łaską po to, żeby być dla  Boga i dla świata kimś błogosławionym. Niełatwy to wysiłek pójścia pod prąd, zwłaszcza gdy napotykamy wiele trudności.

Iść pod prąd, wychodzić do świata, jak zaznacza papież, musi cały Kościół, ale tam czekają na niego zagrożenia. Nie może m.in. zapamiętać się w aktywizmie, który sprowadzi go do rangi kolejnej instytucji charytatywnej. - Głównym fundamentem działania różnego rodzaju struktur pomocowych Kościoła, jak wiemy - bardzo potrzebnych i bardzo oczekiwanych przez świat, jest zrozumienie tego, że Bóg jest miłością, a my, na miarę naszych możliwości - mniejszych, większych - chcemy innym pomagać - tłumaczył metropolita. Dodał zarazem, że ta Boża miłość jest najważniejszą inspiracją dla chrześcijanina, który chce nieść pomoc.

W ostatnim fragmencie konferencji arcybiskup skupił się na pięciu przejawach świętości, o których pisze papież. Są to najpierw "znoszenie, cierpliwość, łagodność", a zatem - jak tłumaczył metropolita - także umiejętność zostawiania pewnych spraw Panu Bogu, by to On  rozwiązywał je po swojemu i w swoim czasie. Potem "radość i poczucie humoru". Arcybiskup zwrócił uwagę, że jako przykład takiej "radosnej" świętości papież wskazuje na Matkę Bożą, która po przyjęciu Bożego orędzia wyśpiewuje Magnificat. - To jest autentyczna radość człowieka, który wierzy i który kocha Boga i drugiego człowieka. I nie ma nic wspólnego z tym czasem fałszywie przyklejonym do twarzy uśmiechem czy uśmieszkiem, który tak łatwo znaleźć we współczesnym świecie - komentował metropolita.

Trzecią postawą przywołaną przez papieża jest "śmiałość i zapał", czyli - jak tłumaczył arcybiskup - otwarcie się na Ducha Świętego oraz Jego natchnienia i rozeznawanie, które z nich pochodzą rzeczywiście od Boga. Przedostatnią cechę świętości stanowi wspólnota, która bywa swoistym ciężarem, ale ostatecznie jest przede wszystkim błogosławieństwem. Piątą i ostatnią postawą jest "trwanie na modlitwie". - Modlitwa musi być nieustanną pamięcią o tym, że Bóg wkroczył w dzieje Kościoła i moje, i jest w tych dziejach nieustannie obecny - mówił metropolita.

Na zakończenie arcybiskup odniósł się do sformułowanej wprost przez papieża Franciszka przestrogi przed szatanem, który jest realnym zagrożeniem na drodze do świętości. - Szatan jest i działa. To nie jest żaden mit, jakieś abstrakcyjne wyobrażenie zła. Nie. To jest bardzo konkretna siła, która chce nas zagarnąć - mówił arcybiskup.