Biegiem, konicki, a biegiem

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 1/2022

publikacja 06.01.2022 00:00

– Obiecałem sobie, że jak tylko niebo pozwoli, to na emeryturze Podhale przemierzę konno, i tak właśnie robię – śmieje się ks. Władysław Zązel, którego czeka wspólnie z innymi jeźdźcami wyprawa papieska.

▼	Paradne gaździny cieszą się z jazdy. W grudniu 2021 r. pielgrzymowały do Matki Bożej Ludźmierskiej. ▼ Paradne gaździny cieszą się z jazdy. W grudniu 2021 r. pielgrzymowały do Matki Bożej Ludźmierskiej.
Jan Głąbiński /Foto Gość

Ksiądz prałat Zązel, mimo że jest na kapłańskiej emeryturze, na brak zajęć nie narzeka. Dosiada swojej kasztanki i wyrusza w trasę po Skalnym Podhalu. – Od dzieciństwa miałem zamiłowanie do koni, które nam pomagały w gazdówce w rodzinnym domu w Dębnie. Moja kasztanka na brak ruchu nie narzeka. Jest tak okazałym koniem, że bierze udział w różnych paradnych przejazdach, weselach – opowiada ks. Władysław. – Przede mną jeszcze niejedna podróż konna po Podhalu i rodzinnych stronach, tak długo, jak tylko Bóg da zdrowie. Mamy nawet w planach wspólne przejażdżki z ks. Janem Gackiem ze Związku Podhalan, który też uwielbia taki sposób przemieszczania się – dodaje ks. Zązel.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.