Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Domsie
    01.12.2012 11:15

    Jeśli chodzi o finanse, to potwierdzam doświadczenia Pani Aleksandry. Zawsze gdy kłopoty finansowe wydawały mi się nie do pokonania nagle jak z jasnego nieba spływało wybawienie. Dosłownie. Tylko jedno malutkie ale, nie wiem dlaczego ale zawsze to było tylko tyle ile na dany moment było trzeba. A nie można by tak trochę więcej Pani Boże ... :) ?

    doceń 14
    • Br0da
      03.12.2012 20:45
      To "trochę więcej", to nasza chęć zabezpieczenia siebie, to nasz brak zaufania do Boga... Bóg daje tyle ile trzeba i wtedy kiedy trzeba - o ile się Mu ufa... O moją rodzinę zawsze dbał, choć nie zawsze było nam łatwo. Jeśli nam na coś brakowało pieniędzy - pojawiały się; jeśli było ich trochę więcej - nagle się okazywało, że czeka nas jakiś niespodziewany wydatek...
      Na początku tego roku martwiłem się, czy zarobię dość pieniędzy na utrzymanie rodziny. I tak jak przez wiele lat pracy jedynie 2 razy zdarzyło mi się coś robić przy jakimś kościele - przez ten 1 rok miałem zajęcie przy 5 kościołach (jestem projektantem). Bóg znalazł dla mnie pracę "u siebie..." Teraz też nie jest łatwo. Ale mam zaufanie do Boga, i tylko nie wiem czy ufam wystarczająco mocno...
      doceń 3
    • discepola
      11.01.2013 23:27
      Wiesz "Domisie" może warto przypomnieć sobie w tym momencie historię Izraelitów wędrujących przez pustynię, których Pan Bóg karmił manną, ale... mogli jej zebrać tylko na jeden dzień, nie więcej. Czyż bowiem nie w tym zawiera się zaufanie, że On da dokładnie to i tyle, czego nam potrzeba?
      Choć i tak w twojej wypowiedzi zauważam już to zaufanie :)
      doceń 2
  • wzruszony
    01.12.2012 14:44
    Jestem poruszony, że p. Aleksandra znalazła akurat 10 na stercie śniegu, bo jej brakowało i "zmagała" się z Bogiem, niczym Jakub. Ta pani powinna być umieszczona w spisie apologetów jako żywy przykład ingerencji Boga, bo przeciez te znalezione 10 zł na pewno nie było przypadkiem... hmmm.
    A Ty Domsie, jakie masz świadectwo z wybawienia Ciebie z problemów finansowych przez Najwyższego, proszę o przykład.
    • MarcinOkroj
      01.12.2012 17:38
      Coz, dla jednych znaleznienie 10 zl jest przypadkiem, dla innych przypadkiem jest spotkanie czlowieka niosacego pomoc, dla jeszcze innych wyleczenie z nieuleczalnej (zdaniem lekarzy) choroby. Przypadkiem jest nawrocenie sie kogos, kto wyparl sie Boga itp...

      Genealnie wszystko mozemy tlumaczyc ¨przypadkiem¨ i najwyrazniej nigdy nie znajdziemy dowodu na to, ze cos dokonalo sie w sposob nadnaturalny. A mi w tym wszystkim przypominaja sie slowa Jezusa z przypowiesci o Lazaru i zebraku: ¨Maja Mojzesza i Prorokow. Jesli im nie uwierza to chocby i umarly, z grobu powstal, nie uwierza.¨

      Twoj wybor.. wszak masz wolna wole.
      • wzruszony
        01.12.2012 19:12
        Tak, mam wolną wolę, bowiem opieram się na rzeczywwistości, a nie na apologetyce, nie na dogmatach, scholastyce, kiedy czegoś nie mogę poznać własnymi zmysłami, kogoś z kim mógłby zamienić słów kilka. Więc nie mogę wierzyć w coś/kogoś z zamkniętymi oczami, tylko dlatego, że ktoś mi o tym powiedział.
        Nadnaturalność kiedyś była oczywista z uwagi na ogólny brak wiedzy cywilizacji wobec różnych zjawisk przyrodniczych, wobec nieznanych psychologicznych zachowań ludzi w różnych sytuacjach.
        Dziś sploty różnych sytuacji, zbieżnych z myśleniem tłumaczy się nadnaturalnością, rozumiem to, jako podstawa wewnętrznej stabilizacji.
        doceń 0
        0
    • Domsie
      01.12.2012 21:15
      W 2008 roku zakupiłem piękną działkę budowlaną z myślą o domu. Sytuacja w firmie zmusiła mnie jednak do jej sprzedaży dosłownie po 3 miesiącach. zarobiłem tyle, że spłaciłem długi. Niemniej 2 tygodnie później kupiłem dom za śmieszne pieniądze. W tamtym czasie miałem już trójkę dzieci a czwarte było w drodze. Podsumowując - zawsze nawet w najbardziej wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach finansowych udawało mi się zażegnywać wszelkie kłopoty finansowe. Wiem jedno, to zawsze był prawie cud. Niestety bywało nerwowo - w ostatniej chwili i tylko tyle pieniędzy żeby spłacić dług. Wiara w Bożą Opatrzność tego się nauczyłem przez te wszystkie lata...
      doceń 12
      • Bogna
        02.12.2012 05:25
        @Domsie piękne świadectwo. bardzo mi pomogło, choć akurat nie w kwestii finansów
        doceń 4
        0
      • wzruszony
        02.12.2012 07:05
        Domsie, bo tak wierzysz, więc tu nie można racjonalnie wytłumaczyć różnych przyczyn i skutków zdarzeń, jako ciąg Twoich zachowań, gdzie podświadomie zachowujesz się tak, aby wyjść z różnych przykrych sytucji. Wierzysz i tyle.
        Zawsze zachowuję stanowisko w ten sposób, że patrzę na różne sytuacje z oddalenia, z perspektywy.
        Dziwi mnie natomiast postawa Boga, jeśli on istnieje, a w/g Bibli jesteśmy na jego obraz i podobieństwo, czyli posługujemy się tym samym kodem komunikacji (werbalnie), że Bóg zachowuje się irracjonalnie i zza rogu, z ukrycia coś nam nam dobrego robi kiedy zachodzi tego potrzeba. Tłumaczenie, że taka jest jego natura, której nigdy nie poznamy, jest dziwaczna, bowiem podobne byty zawsze porozumiewają się.
        Podaliście różne tu przykłady działalności/ingerencji Boga w Wasze życie i wierzycie, że tak było, i nie mam prawa aby to ignorować, to jest podstawą Waszej egzystencji, stabilizacji psychicznej.
        Co w takim razie z wieloma milionami ludzi, wierzących, których sytuacje były podobne, a mimo to Bóg im nie pomógł. Pojedyńcze przypadki jako splot sprzyjających okoliczności przy rozwiązywaniu swoich problemów nie muszą i nie mogą dawać świadectwa/dowodu, że to uczynił Bóg.
        W moim przypadku bywałem nie raz w kłopotach jak każdy z nas, ale wychodziłem z tego przez analityczne myślenie i szukanie właściwych rozwiązań, kłopoty te nie odbywały się w krótkim przedziale czasu, ale bywały również długotrwałe.
        Poza tym w moim życiu otrzymywałem różne sygnały, nazwijmy je profetycznymi.
        I tak na pół roku przed śmiercią Jana Pawła II miałem senną wizję, że widziałem go na ulicy, u mnie w Warszawie, a zupełnie nie myślałem o nim. We śnie stałem tyłem do cerkwi i przyglądałem się ruchowi ulicznemu przed pocztą. Papież szedł od strony Wisły szybkim krokiem, przygarbiony, w cywilnym ubraniu. Nastąpiło szybkie zbliżenie obrazu (niczym kliknięcie) i z bliska zobaczyłem jego twarz, była natężona i bardzo zmęczona. Skręcił w boczną ulicę i zniknął w tłumie.
        Po lewej mojej ręce zobaczyłem olbrzymi Kościół, w miejscu, gdzie kiedyś były małe pawilony (dziś jest tam budowa metra). Podszedłem do masywnych drzwi i zobaczyłem na wysokości oczu klamkę z kutego metalu, nacisnąłem aby wejść do środka, nie udało się. Z boku wysunęła się ręka starego człowieka z dużym kluczem i otworzyła drzwi - wszedłem.
        Był półmrok i ogrom przestrzeni kościoła, skręciłem w prawo i zobaczyłem przy ścianie duże biurko z wieloma szufladkami. Nad nim wisiały półki z przegrodami, a w nich różne, nierozpoznane przedmioty. Owtorzyłem jedną z szuflad i wyciągałem to co człowiek gromadzi przez całe życie, ołówki, zapisane i niezapisane kartki papieru, sznurki etc. Byłem poruszony i zdumiony, że oto nieomal dotknąłem prywatności człowieka, który jest papieżem. Gdy obudziłem się pomyślałem wówczas, że w przyszłym roku papież umrze. Pierwszym sygnałem był ponowny pobyt w klinice Gemeli w lutym, wtedy już byłem przekonany, że to początek końca tego pontyfikatu.
        Dalej, kuzynka była w szpitalu na operacji wycięcia woereczka żółciowego. Rodzina przychodziła regularnie aby ją odwiedzać, ja nie miałem ochoty. Jednak pewnego dnia, pod wpływem impulsu pojechałem do szpitala z jej mężem i synem. Kiedy spojrzałem na nią, na jej twarz nasunęła się twarz nieżyjącej już jej matki, którą widziałem w agoni. Pomyślałem wtedy, że chyba umrze. Na drugi dzień dostała ataku, bowiem wdało się zakażenie trzustki i innych organów wewnętrznych (bład lekarzy). Mimo dwóch operacji kuzynka zmarła. Dopiero po jej śmierci opowiedziałem o mojej wizji, aby nie niepokoić rodziny.
        Następnie, położyłem się w ciągu dnia na drzemkę, umysł pracował czuwając, zaś ciało odpoczywało. Zobaczyłem jak na ekranie panoramicznym przesuwające się obrazy koleżanki z pracy i jej konkubenta. Jej twarz była radosna i szczęśliwa, zaś jego rysy pełne drgawek agonalnych. Po kilku dniach koleżanka powiedziała mi, że jest w ciąży. Gdzieś po kilku miesiącach koleżanka zadzwoniła do mnie z portierni, że jej przyjaciel zmarł. Zszedłem na dół, była zrozpaczona. Opowiedziała, że parter wypłynął żaglówką na Mazurach aby sprawdzić sprzęt z kilkoma osobami i przypadkowo wpadł do wody. Mimo rzuconych kół ratunkowych utonął, choć świetnie pływał. Okazało się, że dostał skurczu i jakiegoś ataku.
        I na koniec. Niektóre tragedie zbiorowe, a więc katastrofy odbieram szczególnie, a więc ogromnym bólem w dołku, czuję wtedy jakbym umierał. Ból utrzymuje się tak długo dopóki nie otrzymuję informacji z mediów o takiej katastrofie, a wtedy ból natychmiast ustępuje, bez skutów ubocznych. Mam tu na myśli takie katastrofy jak sprzed laty we Włochach pod Warszawą (kolejowa), oraz niedawne, w kopalni Halemba i w hali w Katowicach, w której odbywała sie sprzedaż gołębi, a która zawaliła sie pod wpływem ciężaru śniegu.
        Poszedłem kiedyś do lekarza, aby sprawdzić stan mojego zdrowia, po wszelkich badaniach lekarz stwierdził u mnie nadwrażliwość psychosomatyczną, był na tyle sympatyczny, że stwierdził o wyjątkowości moich odczuć jako pewnego rodzaju dar, który przejawia się u niektórych ludzi jako rozwinięta intuicja, postrzeganie w czasie i przestrzeni. Ludzie o takich właściwościach, obcy sobie, potrafią wychwytywać się w tłumie i czują jakby się znali od dawna.
        Mimo dobrego już poznania natury człowieka, w sensie fukcjonowania organizu i jego psychiki, nadal jego natura jest badana, jako wynik ewolucyjnych przemian Kosmosu, trwających miliardy lat, co dla nas jest wieczością. Umysłowość ludzka nadal jest tajemnicą.
        Warto jednak poznawać filozoficzne aspekty naszego człowieczeństwa znane z wielu kultur, o wiele straszych od chrześcijaństwa, w tym mistycyzmu.
        Tak więc sprawa sił nadprzyrodzonych nie jest nadal rozwiązana i udowodniona. Procesy poznawcze są w toku.
        doceń 0
        0
      • wzruszony
        02.12.2012 09:17
        Domsie, bo tak wierzysz, więc tu nie można racjonalnie wytłumaczyć różnych przyczyn i skutków zdarzeń, jako ciąg Twoich zachowań, gdzie podświadomie zachowujesz się tak, aby wyjść z różnych przykrych sytucji. Wierzysz i tyle.
        Zawsze zachowuję stanowisko w ten sposób, że patrzę na różne sytuacje z oddalenia, z perspektywy.
        Dziwi mnie natomiast postawa Boga, jeśli on istnieje, a w/g Bibli jesteśmy na jego obraz i podobieństwo, czyli posługujemy się tym samym kodem komunikacji (werbalnie), że Bóg zachowuje się irracjonalnie i zza rogu, z ukrycia coś nam nam dobrego robi kiedy zachodzi tego potrzeba. Tłumaczenie, że taka jest jego natura, której nigdy nie poznamy, jest dziwaczna, bowiem podobne byty zawsze porozumiewają się.
        Podaliście różne tu przykłady działalności/ingerencji Boga w Wasze życie i wierzycie, że tak było, i nie mam prawa aby to ignorować, to jest podstawą Waszej egzystencji, stabilizacji psychicznej.
        Co w takim razie z wieloma milionami ludzi, wierzących, których sytuacje były podobne, a mimo to Bóg im nie pomógł. Pojedyńcze przypadki jako splot sprzyjających okoliczności przy rozwiązywaniu swoich problemów nie muszą i nie mogą dawać świadectwa/dowodu, że to uczynił Bóg.
        W moim przypadku bywałem nie raz w kłopotach jak każdy z nas, ale wychodziłem z tego przez analityczne myślenie i szukanie właściwych rozwiązań, kłopoty te nie odbywały się w krótkim przedziale czasu, ale bywały również długotrwałe.
        Poza tym w moim życiu otrzymywałem różne sygnały, nazwijmy je profetycznymi.
        I tak na pół roku przed śmiercią Jana Pawła II miałem senną wizję, że widziałem go na ulicy, u mnie w Warszawie, a zupełnie nie myślałem o nim. We śnie stałem tyłem do cerkwi i przyglądałem się ruchowi ulicznemu przed pocztą. Papież szedł od strony Wisły szybkim krokiem, przygarbiony, w cywilnym ubraniu. Nastąpiło szybkie zbliżenie obrazu (niczym kliknięcie) i z bliska zobaczyłem jego twarz, była natężona i bardzo zmęczona. Skręcił w boczną ulicę i zniknął w tłumie.
        Po lewej mojej ręce zobaczyłem olbrzymi Kościół, w miejscu, gdzie kiedyś były małe pawilony (dziś jest tam budowa metra). Podszedłem do masywnych drzwi i zobaczyłem na wysokości oczu klamkę z kutego metalu, nacisnąłem aby wejść do środka, nie udało się. Z boku wysunęła się ręka starego człowieka z dużym kluczem i otworzyła drzwi - wszedłem.
        Był półmrok i ogrom przestrzeni kościoła, skręciłem w prawo i zobaczyłem przy ścianie duże biurko z wieloma szufladkami. Nad nim wisiały półki z przegrodami, a w nich różne, nierozpoznane przedmioty. Owtorzyłem jedną z szuflad i wyciągałem to co człowiek gromadzi przez całe życie, ołówki, zapisane i niezapisane kartki papieru, sznurki etc. Byłem poruszony i zdumiony, że oto nieomal dotknąłem prywatności człowieka, który jest papieżem. Gdy obudziłem się pomyślałem wówczas, że w przyszłym roku papież umrze. Pierwszym sygnałem był ponowny pobyt w klinice Gemeli w lutym, wtedy już byłem przekonany, że to początek końca tego pontyfikatu.
        Dalej, kuzynka była w szpitalu na operacji wycięcia woereczka żółciowego. Rodzina przychodziła regularnie aby ją odwiedzać, ja nie miałem ochoty. Jednak pewnego dnia, pod wpływem impulsu pojechałem do szpitala z jej mężem i synem. Kiedy spojrzałem na nią, na jej twarz nasunęła się twarz nieżyjącej już jej matki, którą widziałem w agoni. Pomyślałem wtedy, że chyba umrze. Na drugi dzień dostała ataku, bowiem wdało się zakażenie trzustki i innych organów wewnętrznych (bład lekarzy). Mimo dwóch operacji kuzynka zmarła. Dopiero po jej śmierci opowiedziałem o mojej wizji, aby nie niepokoić rodziny.
        Następnie, położyłem się w ciągu dnia na drzemkę, umysł pracował czuwając, zaś ciało odpoczywało. Zobaczyłem jak na ekranie panoramicznym przesuwające się obrazy koleżanki z pracy i jej konkubenta. Jej twarz była radosna i szczęśliwa, zaś jego rysy pełne drgawek agonalnych. Po kilku dniach koleżanka powiedziała mi, że jest w ciąży. Gdzieś po kilku miesiącach koleżanka zadzwoniła do mnie z portierni, że jej przyjaciel zmarł. Zszedłem na dół, była zrozpaczona. Opowiedziała, że parter wypłynął żaglówką na Mazurach aby sprawdzić sprzęt z kilkoma osobami i przypadkowo wpadł do wody. Mimo rzuconych kół ratunkowych utonął, choć świetnie pływał. Okazało się, że dostał skurczu i jakiegoś ataku.
        I na koniec. Niektóre tragedie zbiorowe, a więc katastrofy odbieram szczególnie, a więc ogromnym bólem w dołku, czuję wtedy jakbym umierał. Ból utrzymuje się tak długo dopóki nie otrzymuję informacji z mediów o takiej katastrofie, a wtedy ból natychmiast ustępuje, bez skutów ubocznych. Mam tu na myśli takie katastrofy jak sprzed laty we Włochach pod Warszawą (kolejowa), oraz niedawne, w kopalni Halemba i w hali w Katowicach, w której odbywała sie sprzedaż gołębi, a która zawaliła sie pod wpływem ciężaru śniegu.
        Poszedłem kiedyś do lekarza, aby sprawdzić stan mojego zdrowia, po wszelkich badaniach lekarz stwierdził u mnie nadwrażliwość psychosomatyczną, był na tyle sympatyczny, że stwierdził o wyjątkowości moich odczuć jako pewnego rodzaju dar, który przejawia się u niektórych ludzi jako rozwinięta intuicja, postrzeganie w czasie i przestrzeni. Ludzie o takich właściwościach, obcy sobie, potrafią wychwytywać się w tłumie i czują jakby się znali od dawna.
        Mimo dobrego już poznania natury człowieka, w sensie fukcjonowania organizu i jego psychiki, nadal jego natura jest badana, jako wynik ewolucyjnych przemian Kosmosu, trwających miliardy lat, co dla nas jest wieczością. Umysłowość ludzka nadal jest tajemnicą.
        Warto jednak poznawać filozoficzne aspekty naszego człowieczeństwa znane z wielu kultur, o wiele straszych od chrześcijaństwa, w tym mistycyzmu.
        Tak więc sprawa sił nadprzyrodzonych nie jest nadal rozwiązana i udowodniona. Procesy poznawcze są w toku.
        doceń 0
        0
    • Bogna
      02.12.2012 05:20
      @wzruszony
      pani aleksandra "poznała" 10zł.jak najbardziej zmysłami.scholastyka jej w tym nie pomogła ami apologetyka ani dogmat.To było po prostu osobiste doświadczenie.
      doceń 3
  • wanda73
    01.12.2012 19:20
    dzwonie do przyjaciela,ze zle sie czuje i nie moge doniesc zakupow do domu, on podjezdza samochodem a ja-coz za przypadek,ze akurat przejezdzales...
    tyle co do ingerencji Boga a "przypadku"
    doceń 7
  • dzn
    01.12.2012 19:22
    mamy bardzo podobne problemy. mam 3 dzieci wśród nich chorego upośledzonego autystycznego synka chorującego dodatkowo na padaczke. i wiecie co on jest własnie największym darem dla mnie od pana Boga a nie "karą' jak wiele osób mogłoby myślec. i my też powierzylismy nasze konto bankowe PAnu Bogu i nigdy tej decyzji nie pożałowałam, i wiem że on jest ze mną cokolwiek by się działo i ja mu ufam. i to życie z nim jest piękne!
    doceń 10
  • Domsie
    01.12.2012 21:01
    Swego czasu moja firma była na skraju bankructwa. Udało mi się kupić działkę, miałem budować dom. Przyszedł 2008 i hossa na rynku budowlanym a ja musiałem sprzedać działkę i zarobiłem tyle, że spłaciłem długi. Miesiąc później znalazłem dom w stanie surowym, za bardzo śmieszne pieniądze. W tym momencie miałem już trójkę dzieci a czwarte było w drodze. Puentując - wszystko udało się sfinansować i dzięki Bogu do dnia dzisiejszego jakoś wiążemy koniec z końcem.
    Takich sytuacji było w moim życiu jeszcze z 5 razy. Mam tylko jedno drobne ale - było nerwowo - zawsze wszystko udawało się spłacić ale w ostatniej chwili. Niemniej twierdzę, że w każdym z tych przypadków była Ręka Boża.
    doceń 0
  • krismal1
    02.12.2012 21:39
    podziwiam radykalizm wiary i zaufania nie wiem czy mnie byłoby na to stać
    doceń 5
  • tomasz
    03.12.2012 11:27
    Świetny artykuł/rozmowa. Niech nam Bozia wszystkim błogosławi i abyśmy zawsze umieli w ufności powierzać swoje życia.
    doceń 0
  • Scott
    11.01.2013 20:06
    Ja widzę że niektórzy mają tutaj poważne problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Całe życie[w tym sfera finansowa, bo przecież pieniądze są najmniej ważne w życiu] Pani, o której mowa w artykule zostały zawierzone Bogu. I dlatego pomimo że p. Aleksandra od lat nie pracuje, problemów finansowych nie miała. Przecież ona o tym mówi wyraźnie, a pisanie że "10 zł i..."[co nijak nie umniejsza tutaj działania Boga] pokazuje że ktoś czytać ze zrozumieniem nie potrafi. Jej życie to trwający cały czas cud.

    I jedna ważna rzecz- w naszym życiu nie ma przypadków, to że mamy lepiej- jest właśnie wyrazem błogosławieństwa od Boga, czasami jest tak że ludzie którzy nie wierzą mają dużo- ale tutaj też Bóg ma jakiś plan.
    doceń 5
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Plan doskonały

GN 48/2012 DODANE 29.11.2012 AKTUALIZACJA 11.01.2013

Plan doskonały

Zapisane na później

Pobieranie listy