Nowy numer 13/2024 Archiwum

Na ratunek smyczkom

W czasie koncertów noworocznych marzył o dotknięciu instrumentów filharmoników wiedeńskich. Dziś pracuje w pracowni, która zajmuje się ich konserwacją.

Co kilka tygodni w weekendy odwiedza swoich rodziców w rodzinnym podhalańskim Chochołowie. To właśnie tam się spotykamy. – Już w siódmej klasie powiedział nam, że chce zostać lutnikiem. I nie było odwrotu! – śmieje się pani Stanisława, mama Jakuba Topora. – Namawialiśmy go na informatykę, coś bardziej konkretnego, popularnego – dodaje tata Józef. Rodzice nie kryją jednak radości i dumy, że ich syn zaszedł tak daleko. – Po raz pierwszy dotknąłem skrzypiec już w dzieciństwie. W arkana posługiwania się tym instrumentem wprowadził mnie Przemysław Garbaruk, z którym przyjaźnię się do dzisiaj. To nie była klasyczna nauka gry na skrzypcach, bo nie uczęszczałem do szkoły muzycznej. Uczyłem się grania muzyki góralskiej „ze słuchu”. To od Przemka się wszystko zaczęło, zainteresowanie takim nietypowym zawodem – opowiada Kuba Topór.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy