Umiesz szyć? Uszyj maseczki dla krakowskich medyków!

Maseczki ochronne są produktem deficytowym we wszystkich szpitalach. Internauci znaleźli sposób na to, jak im pomóc.

Monika Łącka Monika Łącka

|

GOSC.PL

dodane 18.03.2020 14:31
0

Trudno policzyć, ile maseczek już powstało, bo wśród kilku już tysięcy osób należących do facebookowej grupy "Maseczki dla krakowskich medyków" praca idzie pełną parą. Jedno jest pewne - dopóki sytuacja się nie uspokoi i zagrożenie epidemiczne nie minie, choćby uszyty został milion maseczek, wciąż będzie ich za mało.

Wszyscy szyjący korzystają z własnych materiałów (lub próbują je zdobyć), a gotowe maseczki są następnie przekazywane szpitalom, w czym pomaga cała amia kierowców. Akcja, która jest m.in. odpowiedzią na apel Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu oraz Szpitala Specjalistycznego im. Żeromskiego w Krakowie o maski chirurgiczne wielokrotnego użytku, odbywa się, rzecz jasna, z zachowaniem wszelkich procedur bezpieczeństwa. Pomagający i chętni do włączenia się w przedsięwzięcie są więc proszeni są o nieprzekazywanie artykułów samodzielnie, ale o kontakt z grupą. Z kolei w szpitalach maseczki muszą trafić do pralni, a dopiero potem, już sterylne, mogą zostać przekazane lekarzom.

- Kiedy wybuchła epidemia, mieliśmy iść do Szpitala św. Ludwika w Krakowie, żeby przywieźć chorym dzieciom "uszytki", czyli bawełniane maskotki (pieski, rybki, słoniki itp.), którymi mogą się bawić w szpitalu i wziąć ze sobą do domu. Ktoś ze znajomych rzucił jednak hasło, że trzeba szyć maseczki i że wszystkie ręce na pokład. Włączyliśmy się więc do akcji - opowiada Justyna Grochowiak z Fundacji "Pomost Nadziei".

Najpierw skontaktowała się ze znajomym, który ma hurtownię bawełny. Fundacji udało się od niego kupić pierwszych 100 m materiału. Później udało się załatwić kolejne metry, a obecnie Pomost Nadziei ma "zaklepanych" 187 m materiału.

- Zbieramy też pieniądze na zakup. Oprócz maseczek trzeba też szyć czepki. Brakuje również bawełnianych tasiemek, gumek, drucików. W potrzebie są zarówno szpitale duże, jak i małe, które nierzadko są pozostawione samym sobie. Wszyscy apelują też o rękawiczki, kombinezony jednorazowe, gogle i przyłbice - wylicza J. Grochowak. - Na szczęście ludzie coraz mocniej się organizują i chcą działać. Epidemia znów pokazała, że potrafimy się zjednoczyć, choć szkoda, że musiało przyjść takie nieszczęście, byśmy wszyscy zrozumieli kilka ważnych spraw - dodaje.

W akcję włączyła się też Spółdzielnia Socjalna "Apacze", zajmująca się m.in. konfekcjonowaniem i pakowaniem kosmetyków. Pracują w niej zarówno osoby zagrożone wykluczeniem społecznym (z różnych powodów), jak i niepełnosprawne. - Nasza sytuacja nie jest prosta, bo wielu naszych klientów zawiesiło działalność i nie przysyłają nam produktów do konfekcjonowania. Musieliśmy też - ze względu na bezpieczeństwo i koszty - ograniczyć liczbę pracowników - wyjaśnia Magdalena Chaszczyńska, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Osobowości Dzieci "Graal" i założycielka spółdzielni.

Uznała jednak, że skoro w spółdzielni są odpowiednie pomieszczenia, a także maszyny do szycia, to można odpowiedzieć na aktualną sytuację i włączyć się w pomoc szpitalom. - Mamy już podłączonych 7 maszyn. Posiadamy również profesjonalny nóż do szycia i overlock. Szukamy natomiast osób chętnych do szycia. Już dziś krawcowa, której w poniedziałek daliśmy 100 m materiałów, odda część gotowych maseczek - opowiada M. Chaszczyńska.

Jak dodaje, gdy sytuacja wróci do normy, spółdzielnia będzie chciała postarać się o pozwolenie na szycie długofalowe, a już dziś opracowywany jest wniosek dotyczący produkcji płynu bakteriobójczego.

Z grupą "Maseczki dla krakowskich medyków" mogą kontaktować się zarówno szpitale, jak i producenci chcący przekazać materiały.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..