Podniebna autostrada. Czy mały port lotniczy w Nowym Targu zachęci turystów i górali do komunikacji powietrznej? Czy takie przedsięwzięcie ma sens i szanse powodzenia?
Jak przypomina Wojciech Watycha, zastępca naczelnika Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Plano-wania Przestrzennego w Urzędzie Miasta Nowy Targ, stolica Podhala już od czasów dwudziestolecia międzywojennego dysponuje lotniskiem sportowym o nawierzchni darniowej. To znane w całej Polsce miejsce szkoleń w zakresie różnych dyscyplin sportów lotniczych.
Lotnisko położone jest w południowo-wschodniej części Nowego Targu. W jego bezpośrednim sąsiedztwie planowana jest budowa drogi krajowej łączącej zakopiankę z DK-49, dzięki czemu przyszły port lotniczy będzie miał bardzo dobry dostęp komunikacyjny. Nowotarski Magistrat wykonał odpowiednie analizy i biznesplan. Jednak zostały one przygotowane stosunkowo dawno, bo w 2007 r. Opracowanie to na etapie sporządzania było opiniowane m.in. przez Departament Lotnisk w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Według tej koncepcji, realizacja lotniska komunikacyjnego została podzielona na dwa etapy. – Abyśmy mogli obsługiwać ogólny ruch lotniczy i biznesowy, potrzeba 50 mln zł – podkreśla W. Watycha. Jednakże, aby sfinansować całość przedsięwzięcia, potrzeba jeszcze 150 mln złotych.
Powietrzna taksówka
Zdaniem autorów opracowania, istniejące lotnisko w Nowym Targu powinno zostać zmodernizowane tak, aby mogły być przyjmowane małe samoloty odrzutowe, np. typu cessna citation lub podobne. Nie przewiduje się w Nowym Targu obsługi samolotów odrzutowych typu boening 737, ale samolotów typu ATR-42 czy ATR-72. Pochodzący z Nowego Targu pilot odrzutowców typu embraer Paweł Ruge nie chce wypowiadać się na temat zasadności takiego przedsięwzięcia. Zwraca uwagę na względy techniczne. – Abym mógł wylądować w rodzinnym mieście swoim embraerem LOT-u, musiałby być utwardzony pas startowy o długości 2 km. Takie lotnisko mogłoby normalnie operować komercyjnie. Należałoby również zamontować urządzenia nawigacyjne, np. ILS – podkreśla pilot. Jan Pamuła, prezes Kraków Airport, z życzliwością patrzy na starania Nowego Targu dotyczące portu lotniczego. Zaznacza, że rozmowy w tej sprawie były już wielokrotnie prowadzone z samorządowcami z Podhala. Oferuje też pomoc krakowskich fachowców w pracach przygotowawczych do uruchomienia lotniska pasażerskiego, m.in. uzyskania certyfikacji. – Uważam, że nowe lotnisko w Nowym Targu powinno działać jako nasz oddział. Mogłyby tam lądować niewielkie samoloty, dowożące przylatujących do Krakowa i do tej pory skazanych na zakopiankę turystów, ludzi biznesu. Mogłyby tam lądować niewielkie czartery z uczestnikami dużych imprez sportowych, rozgrywanych w Zakopanem (np. mistrzostw w skokach narciarskich) czy wreszcie coraz bardziej popularne taksówki powietrzne. Byłaby to także ciekawa propozycja dla mieszkańców Podhala, którzy szybko mogliby dolecieć do naszego krakowskiego portu, skąd mogą latać bezpośrednio w 70 miejsc – podkreśla Jan Pamuła. Po zamknięciu tego numeru GN w Kraków Airport odbyło się seminarium poświęcone rozwojowi lotnisk w Małopolsce, na którym byli obecni przedstawiciele gmin planujących uruchomienie lotnisk oraz nasi sąsiedzi z okolicznych gmin. Jeden z tematów dotyczył zasad tworzenia planów przestrzennych w otoczeniu lotnisk.
Nikt nie lata
Władze Nowego Targu nie chcą, aby budowę lotniska postrzegać w kategoriach konkurencji dla zakopianki. – Podstawowym środkiem transportu, póki co, jest transport kołowy i nowa droga dla Podhala jest koniecznością – zaznacza W. Watycha. Jego zdaniem, lotnisko uzupełni ofertę szybkiego i bezpiecznego dotarcia na Podhale dla pewnej grupy zainteresowanych osób. Samorządowcy wskazują jeszcze jeden – ich zdaniem – ważny aspekt projektu. – Nasze lotnisko będzie kołem zamachowym rozwoju gospodarczego nie tylko dla miasta, ale i dla całego Podhala. Zgodnie z planem miejscowym, na 21 obecnych terenach rolnych, przylegających od strony północnej do lotniska, są wskazane nowe tereny do zagospodarowania komercyjnego – wylicza W. Watycha. Paweł Kos, prezes Aeroklubu Nowy Targ, twierdzi, że za wcześnie jest przesądzać o powodzeniu takiego przedsięwzięcia. – Oczywiście, z punktu widzenia aeroklubu, jest potrzeba modernizacji lotniska. Jednakże trzeba być bardzo ostrożnym w planowaniu i rozkładaniu kosztów utrzymania. Szacuję, że w skali roku potrzebne będą minimum 2 mln zł. Kto będzie je wykładał? – zastanawia się P. Kos. Zaznacza ponadto, że takie loty nie mogą być drogie, bo nikt z nich nie będzie korzystał, nawet przedsiębiorcy. – Już teraz można wykupić loty awionetkami z Warszawy do Nowego Targu. Jedna z firm oferuje takie bilety, ale niemal nikt z nich nie korzysta – mówi P. Kos. Obawia się także o to, czy nowotarski port lotniczy nie podzieli losu portu w Zielonej Górze-Babimoście, skąd w ciągu całego dnia odlatuje tylko jeden samolot do Warszawy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się