Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach pielgrzymowali nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej z całej Polski.
Była to szósta tego typu pielgrzymka, a pierwsza w Łagiewnikach. Wszystkie poprzednie odbywały się na Jasnej Górze. Przyjechało ponad dwa tysiące nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej.
Niektórzy katolicy – nie nadążający chyba za nauczaniem Soboru Watykańskiego II – uważają, że tę posługę w Kościele ustanowili księża tylko po to, aby się nie przemęczać przy rozdawaniu Komunii na niedzielnych Mszach św. Co więcej, uważają, że tylko wyświęcony kapłan ma prawo dotykać Ciała Pańskiego, więc nie wolno tego czynić żonatemu mężczyźnie. Tacy ludzie potrafią nawet ostentacyjnie nie przyjmować Komunii z rąk szafarza.
Z takim zdaniem i postawą trudno dyskutować, gdyż są one dowodem niezrozumienia sensu posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej. O tym, jak wielkie duchowe dobro dzieje się dzięki nim, najlepiej mogą powiedzieć chorzy, którym nadzwyczajni szafarze zanoszą w każdą niedzielę Pana Jezusa. Dla nich posługa szafarza to nieoceniony skarb. W jednej z krakowskich parafii posługuje dziewięciu nadzwyczajnych szafarzy. W każdą niedzielę zanoszą Eucharystię do ponad 30 chorych. Podobnie jest w kilku innych parafiach w Krakowie. I Bogu niech będą za to dzięki.
Niestety, w dalszym ciągu wielu księży proboszczów nie jest przekonanych do sensu posługi nadzwyczajnych szafarzy. Uważają, że w parafii nie są oni potrzebni. Czy rzeczywiście? Przecież chorzy są wszędzie, w każdej parafii, a przychodzenie im z duchową pomocą jest obowiązkiem wspólnoty Kościoła.
Chciałoby się powiedzieć – parafrazując słowa Jana Pawła II – odwagi, nie bójcie się. Poszukajcie w swojej parafii mężczyzn moralnie prawych, gorliwych w wierze, oddanych Bogu, uduchowionych i rozmodlonych, dobrych i wiernych mężów. Powiedzcie, że bycie nadzwyczajnym szafarzem Komunii to zaszczytna służba.
Jest tylko jeden mały problem. Trzeba jeszcze chęci ze strony kandydata. Ale o to powinniśmy się modlić.