Kto tak mówił o pracy dziennikarzy? Kto z nas, dziennikarzy w takich kategoriach patrzy dziś na swoje powołanie?
Papież Franciszek „kupił” dziennikarzy podczas pierwszego z nimi spotkania. Ciepłem, bezpośredniością, anegdotą. Ale co najważniejsze, odwołał się do tego, co czyni nasz zawód wspaniałym, a o czym tak często zapominamy. Że w swojej pracy mamy pokazywać prawdę, dobro i piękno.
Kto tak mówi o ludziach mediów, w czasach gdy prestiż tego zawodu gwałtownie spada, podobnie jak zaufanie do dziennikarzy? Kto w takich kategoriach poszukuje odpowiedzi na obecny kryzys? Mamy sto innych wytłumaczeń: zmiany technologiczne, upolitycznienie, komercjalizacja. Wśród nich jakże rzadko pojawia się ten zasadniczy powód: że zaniedbujemy swoje posłannictwo. Przyciąga nas zło, a nie dobro (dobra wiadomość , to zła wiadomość), piękna zaś ze świecą szukać na łamach prasy, na ekranach czy w eterze. A co do prawdy? „W mediach nie ma kategorii prawdy, jest kategoria newsa” – orzekł kiedyś publicznie jeden z naszych szacownych redaktorów naczelnych. I wielu mu uwierzyło.
Franciszek powiedział w sobotę coś jakże odmiennego. I szokującego. Że Kościół i media są w swym posłannictwie bardzo blisko siebie. Dlaczego szokującego? Bo… prawie o tym zapomnieliśmy. Bo media są postrzegane raczej jako filar cywilizacji śmierci. Nieustanną pogoń za skandalem, epatowanie złem i brzydotą tłumaczymy tym, że „ludzie tego sobie życzą”. Owszem, tak bywa, gdy odwołujemy się do ciemnej strony ludzkiej natury. Ale przecież wcale tak być nie musi. Jeśli będziemy kierować się wspomnianą przez papieża triadą, rzeczywiście znajdziemy się blisko Kościoła, który ludzi podnosi, a nie poniża. Uświęca, a nie obrzuca błotem.
Napracowaliście się? – pytał retorycznie papież. Siii – odpowiedzieli dziennikarze. Faktycznie, tak zasuwamy z taczkami, że często nie zauważamy jak są puste. Czas je napełnić.