Zespół Charytatywny przy parafii św. Jadwigi Królowej, jednej z największych w Krakowie, codziennie pomaga potrzebującym.
Zapach pysznego obiadu roznosi się po okolicy. Pani Bożena i pani Krystyna są w swoim żywiole. Z promiennymi uśmiechami na twarzach gotują dla potrzebujących, od poniedziałku do soboty. A parafia na Krowodrzy-Górce jest ogromna, liczy przecież 20 tys. wiernych. Każdego dnia z pomocy korzysta ok. 120 osób. Często spożywają tutaj jedyny posiłek w ciągu dnia. Kuchnia otrzymuje przydział z Banku Żywności, ale utrzymuje się głównie z datków parafian, którzy wrzucają pieniądze do puszek na ten cel w każdą pierwszą niedzielę miesiąca.
Siostra Bożena nie może narzekać na brak zajęcia. W pobliskim sklepie „Tesco”, wraz z Zespołem Charytatywnym, organizuje przedświąteczną zbiórkę żywności. Każdy, kto chce pomóc, może włożyć do koszyka artykuły spożywcze, np. mąkę, olej czy słodycze. Z zebranych produktów wspólnota przygotuje paczki dla ubogich. Parafianie mogą też wesprzeć potrzebujących w Wielką Sobotę, dzieląc się z nimi poświęconymi pokarmami, z których zespół przygotuje tradycyjne święconki. Tego dnia nie zapomną także chorych, którzy nie mogą wyjść z domów – młodzież zanosi im tradycyjne babki i karty z życzeniami. – Współpracujemy również z Caritas, rozprowadzając baranki wielkanocne – mówi nazaretanka. Podobne akcje odbywają się przed świętami Bożego Narodzenia.
– W tej chwili nasz zespół liczy 20 osób – mówi s. Bożena, koordynator wspólnoty. Pracy jest mnóstwo, bo potrzebujących nie brakuje. Są to chorzy, bezdomni, samotni, bezrobotni. Zespół spotyka się w każdy ostatni wtorek miesiąca, by planować dalszą działalność. Są to m.in. spotkania z chorymi, których wolontariusze odwiedzają regularnie. Wraz z nimi uczestniczą też we Mszy św. w każdą pierwszą sobotę miesiąca. Ponadto wspólnota organizuje zbiórki pieniędzy na potrzeby ubogich, a przed świętami przygotowuje dla nich paczki.
S. Bożena zaprasza do Zespołu Charytatywnego wszystkie osoby, które mają wolny czas i chęć niesienia pomocy. Szczególnie mile widziana jest młodzież ponadgimnazjalna, która zaniesie chorym trochę młodzieńczego optymizmu. Często sama obecność jest dla nich ważniejsza niż wsparcie materialne.