Uroczystość nadania imienia przypieczętowała wielomiesięczne przygotowania i zapoznawanie się z postacią krakowskiego inżyniera, profesora, dziś sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego. Od piątku jego imię nosi Zespół Szkół nr 1 w Mławie.
- Wybierając patrona, nie kierowaliście się kategoriami współczesnej poprawności, ale dokonaliście wyboru w oparciu o poprawność ewangeliczną i chrześcijański system wartości, któremu całe życie służył sługa Boży Jerzy Ciesielski – zauważył w swojej homilii bp Roman Marcinkowski, który przewodniczył Mszy św. w parafii Mariackiej w Mławie. Podczas liturgii poświęcił nowy sztandar szkoły, na którym znajduje się podobizna patrona otoczona swoistymi atrybutami, jak m.in. zeszyt, przyrządy kreślarskie, kielnia, kaganek, a także daty 1947 i 2013 – jako początek powstania szkoły i nadania imienia. Z drugiej strony płatu sztandaru umieszczono godło narodowe.
Druga podobizna patrona znalazła swoje miejsce na stałe w gmachu szkoły; obraz Jerzego Ciesielskiego namalował na tę okazję dawny uczeń budowlanki, artysta malarz Zdzisław Kruszyński. Obraz odsłoniła, wraz z dyrektor ZS nr 1 Urszulą Makowską, obecna na uroczystości z córką i wnukiem, żona sługi Bożego, Danuta Ciesielska.
W gali szkolnej wzięli udział także goście z Krakowa – rodzinnego miasta nowego patrona szkoły, w tym prof. Andrzej Białkiewicz, prorektor Politechniki Krakowskiej, oraz prof. Janusz Kawecki, wykładowca tej uczelni i dawny uczeń Jerzego Ciesielskiego. To właśnie na Politechnice Krakowskiej wykładał on zagadnienia związane z inżynierią.
- Dla mnie sługa Boży Jerzy Ciesielski to jest przede wszystkim wzór chrześcijanina – akcentował obecny na uroczystości senator Jan Maria Jackowski, pierwszy laureat nagrody noszącej imię krakowskiego kandydata na ołtarze. Senator przypomniał m.in., jak trudno było w tamtych czasach robić karierę w środowisku naukowym, na uczelni, a jednocześnie być świadkiem wiary, jakim był J. Ciesielski.
Jerzy Ciesielski (1929-1970) pochodził z Krakowa. Podczas okupacji uczył się i pracował fizycznie, później studiował na Politechnice Krakowskiej, gdzie się następnie doktoryzował i habilitował. Ożenił się w 1957 r., miał troje dzieci. W 1969 r. został wykładowcą na wydziale budownictwa lądowego Uniwersytetu w Chartumie (Sudan). Zginął rok później wraz z dwojgiem młodszych dzieci w katastrofie statku wycieczkowego na Nilu. Miał zaledwie 41 lat.
W heroiczny sposób wypełniał obowiązku rodzinne i zawodowe. Swoją drogę do Boga pojmował jako radość, a jednocześnie nieustanny, codzienny trud – modlitwy, rachunku sumienia, osobistej formacji i pracy nad sobą, regularnego przystępowania do sakramentów i spełniania dobrych uczynków. Przykładał wielką wagę do tego, żeby być w swoim środowisku odważnym świadkiem Chrystusa.
W 1952 r. Jerzy Ciesielski związał się z duszpasterstwem akademickim przy kościele św. Floriana, prowadzonym przez ks. Karola Wojtyłę. Znajomość z nim przekształciła się z czasem w przyjaźń. Omawiali wspólnie rozmaite życiowe problemy, często wspólnie wędrowali po górskich i wodnych szlakach. Po śmierci Jerzego kard. Karol Wojtyła wspominał, że najczęstszymi tematami ich rozmów były "małżeństwo jako sakramentalna droga powołania dwojga ludzi" oraz praca zawodowa "jako prawidłowa komponenta życia osobistego, rodzinnego, a także jako komponenta powołania chrześcijańskiego". To zapewne te rozmowy dały początek tworzeniu się wspomnianej już "rodzinie rodzin", skupiającej młode, podobnie myślące małżeństwa dla wspólnego dyskutowania aktualnych w ich życiu problemów, świadczenia sobie wzajemnej pomocy, wspólnego dzielenia radości i smutków. W tych spotkaniach i rozmowach także i Jerzy coraz bardziej pogłębiał swoją świadomość realizowania powołania świeckiego chrześcijanina we współczesnym świecie. W dyskusjach podkreślał zawsze, że nie formy organizacyjne i rozmaite struktury, ale przede wszystkim życie według Ewangelii i współdziałanie z łaską świadczą o autentycznie chrześcijańskiej postawie i o skuteczności wszelkiej pracy apostolskiej.
Po latach Jan Paweł II w książce "Przekroczyć próg nadziei" wspomina Jerzego, pisząc: "Nie zapomnę nigdy tego chłopca, studenta Politechniki w Krakowie, o którym wszyscy wiedzieli, że zdecydowanie dąży do świętości. Miał taki program życia".