Na barce „Aquarius” odbyło się 6. już spotkanie ewangelizacyjne - tym razem wzbogacone o wymiar ekumeniczny.
Po raz drugi kerygmat głosił bp Grzegorz Ryś, świadectwo dał natomiast ks. Roman Pracki, proboszcz krakowskiej parafii ewangelicko-augsburskiej, mąż i ojciec dwóch córek, psychoterapeuta.
– Kerygmat jest wspólny w kościele katolickim, prawosławnym, protestanckim. To, co najistotniejsze w naszej wierze, przepowiadamy tak samo. Pan Bóg mówi: „Nie pytajcie, co możecie robić wspólnie, bo Ja już dawno dałem wam do tego narzędzie, tylko wreszcie zacznijcie go używać!”. I wtedy nie będziemy tylko ewangelizować, ale także zbliżymy się do siebie jako chrześcijanie. Kościół jest jeden, chrześcijanie są podzieleni. Papież Franciszek w „Evangelii Gaudium” pisze, że ekumenizm nie sprowadza się do wzajemnego poznania, ale jest wymianą duchowych darów. Nie wystarczy wiedzieć, że mówimy to samo. Trzeba razem wyjść i wyznać wiarę – stwierdził bp Grzegorz Ryś.
Ks. Roman Pracki wspomniał natomiast swoje dzieciństwo i Bożą ingerencję w nie. – Urodziłem się bardzo chory, miałem wrodzoną wadę serca – brak tkanki w przegrodzie międzykomorowej, który powodował mieszanie się krwi utlenionej z nieutlenioną. Zaczęło się szukanie lekarza i szpitala – jeden nie sprostał, drugi nie sprostał, trzeci był daleko od domu i zostałem w nim sam. Tam się nauczyłem grać w pokera. A w nocy urządzaliśmy polowanie na karaluchy – opowiadał ks. Roman Pracki.
W dniu zabiegu jego rodzice zebrali się na wspólnej modlitwie w swojej parafii. W miejscowości, w której mieszkali, byli jedyną rodziną ewangelicką wśród 10 tys. katolików. – Kiedy mama mojego kolegi ze szkolnej ławki dowiedziała się o zabiegu, przyszła do mojej mamy i zapytała, czy może zamówić Mszę św. w mojej intencji. Mama się zgodziła. Z perspektywy czasu trudno mi powiedzieć, czy cud uzdrowienia, którego doświadczyłem, jest katolicki czy ewangelicki. To pytanie nurtuje mnie do dzisiaj – mówił proboszcz dodając, że jest człowiekiem z blizną na sercu. – To jest taka blizna, która dała mi życie. Ja nie bardzo boję się śmierci, bo każdy kolejny dzień jest darem. Moi rodzice i lekarze byli bezsilni, ale wytrwałość i determinacja oraz poświęcenie wielu ludzi sprawiły, że niemożliwe stało się możliwe – przekonuje.
Podczas każdego spotkania na barce każdy może oddać swoje życie Jezusowi Dominika Cicha /GN Bp Grzegorz Ryś zwrócił też uwagę na to, że kerygmat nie jest wykładem, ale wydarzeniem, tu i teraz: – Jak przypomina papież Franciszek, jeśli stajesz głosić kerygmat, musisz dać świadectwo. Jak nie dajesz świadectwa – nie głosisz kerygmatu. Jan Chrzciciel pokazuje na Jezusa. My dzisiaj jesteśmy wszyscy wezwani, by głosić orędzie zbawienia - podkreślał bp Ryś zachęcając wszystkich do modlitwy w Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. – Nie wiem czy wiecie, ale Zygmunt Stary postawił ją po to, by przez cały rok odprawiano w niej Roraty, codziennie. Nieraz mnie to fascynowało – co kierowało królem? Skąd miał taki pomysł, żeby wiedzieć, że Adwent jest zawsze? Dzięki królowi codziennie mamy szansę nawrócenia, którą głosił Jan Chrzciciel – mówił bp Ryś.
Każdy, kto pojawił się na barce „Aquarius” w czwartkowy wieczór, mógł oddać swoje życie Jezusowi, a następnie, w chwili ciszy rozważać Słowo Boże. Ks. Roman Pracki zachęcił także, by widząc Boga w ludziach stojących obok, przekazać im serdeczny znak pokoju. Nie musiał powtarzać – uściskom nie było końca. W niektórych oczach pojawiły się łzy…
Kolejny rejs ewangelizacyjny odbędzie się w czwartek 23 stycznia. Tym razem kapitanem będzie Witek Wilk. Na spotkanie będzie można się zapisać poprzez stronę: www.nowohuckie.pl.