Na krakowskim sylwestrze najlepiej bawili się ci, którzy na niego nie poszli. Przynajmniej oficjalnie.
Mowa oczywiście o imprezie na Rynku Głównym, wszak „krakowskich sylwestrów” w klubach, restauracjach, mieszkaniach i domach było prawdopodobnie tysiące – a wiele z nich udanych.
Na „wersji rynkowej” powitania nowego roku bawiło się 20 tys. osób. Biorąc pod uwagę zaangażowane środki (miasto wydało 2 mln zł, pozostałe 4 wyłożyła telewizja i sponsorzy wydarzenia), to nie aż tak dużo. Bezpieczeństwa uczestników pilnowało 200 ochroniarzy, ok. 250 policjantów i ok. 120 strażników miejskich, a na teren imprezy nie można było wnosić alkoholu, sztucznych ogni i szklanych butelek.
Nie wpłynęło to zbytnio na wyniki porannego sprzątania. Z rynku oraz okolicznych ulic zebrano 16 ton szkła – głównie butelek po szampanie. Oficjalnym terenem zabawy – zabezpieczonym i pilnowanym – był obszar przed gigantyczną sceną, która stanęła u stóp Wieży Ratuszowej. Tymczasem po drugiej stronie Sukiennic oraz na otaczających rynek ulicach bawiono się znacznie swobodniej...
Poziom artystyczny (i techniczny) imprezy na rynku też nie okazał się oszałamiający. – Pod sceną był niesamowity ścisk, a na telebimie wyświetlano głównie reklamy, a nie występujących muzyków – opowiada jeden z uczestników. W podobnym tonie utrzymują się komentarze internautów pod medialnymi relacjami z imprezy.
W najlepszej sytuacji byli ci, którzy postanowili krakowskiego sylwestra śledzić na ekranie telewizora. Oni przynajmniej mieli wybór – mogli w dowolnej chwili przenieść się do Wrocławia, by chwilę później oczekiwać na nadejście północy z imprezowiczami w Gdyni.
W wyścigu o telewidza Kraków poniósł, delikatnie mówiąc, klęskę. W kluczowym momencie, między 23.50 a 00.10, koncert w Gdyni śledziło (wg danych telemetrycznych Nielsen Audience Measurement podanych przez portal wirtualnemedia.pl) 5,28 mln widzów, a transmisję z Wrocławia wybrało 2,09 mln osób. Imprezę na płycie krakowskiego rynku oglądało w tym czasie tylko 1,19 mln osób. Mało brakło, a więcej widzów zgromadziłby nagrany wcześniej, specjalny odcinek teleturnieju „Jaka to melodia?” (obejrzało go 1,07 mln osób).