Nie tylko zwolennicy, lecz i przeciwnicy będą zaliczeni do grona osób popierających organizację zimowych igrzysk olimpijskich w Krakowie.
Wszystko za sprawą nadmuchiwanej „Bramki Poparcia”, która stanęła na alejce krakowskich Plant. Każdy, kto przez nią przejdzie, zostanie zaliczony do grona popierających pomysł zorganizowania zimowych igrzysk olimpijskich pod Wawelem. „Bramka Poparcia” postoi do 23 maja. Dwa dni później odbędzie się referendum, w którym krakowianie opowiedzą się za lub przeciw pomysłowi organizacji olimpiady.
Tak, jak nadmuchiwana jest sama bramka, tak „nadmuchiwane” będzie wyrażane za jej pośrednictwem poparcie dla igrzysk. Stanęła ona bowiem na ruchliwiej alejce prowadzącej do głównego krakowskiego dworca kolejowego. Codziennie przechodzą tędy tysiące osób - krakowian i turystów. Gumowa konstrukcja zajmuje niemal całą szerokość alejki i trudno ją ominąć. Będą więc przez nią maszerowali prawie wszyscy. I wszyscy z nich, niezależnie czy są lub nie są krakowianami, czy są za lub przeciw olimpiadzie czy też jest im to zupełnie obojętne, zostaną zaliczeni do grona zwolenników igrzysk.
Organizatorzy z Komitetu Konkursowego Kraków 2022 bagatelizują te zastrzeżenia, twierdząc, że „Bramka Poparcia” jest jedynie żartobliwym happeningiem, a nie wyrazem prawdziwego poparcia. Te fałszywe w istocie wyniki mogą mieć jednak realny wpływ na referendalne decyzje krakowian. Gdy organizatorzy happeningu odtrąbią w mediach, że przez bramkę przeszło kilkaset tysięcy ludzi, wielu potencjalnych uczestników referendum zrozumie to jako dowód prawdziwego poparcia. Urządzanie za 20 tys. zł takiej fałszywej „pokazuchy” może jednak rozsierdzić krakowian, przekonywanych za wszelką cenę do tego, co ma być dla nich dobre.