Pielgrzymkowa niedziela niczym nie różni się od innych dni. Nie ma taryfy ulgowej. Po porannej Mszy św. znów trzeba było ruszyć w drogę.
Dzisiaj trochę mniej o marszu, a więcej o staniu. Życie pielgrzyma codziennie toczy się bowiem w trzech pozycjach. Pierwsza to pozycja leżąca. W niej pielgrzym odpoczywa po trudach dnia na swojej karimacie, a także regeneruje siły na postoju. Druga jest na pieszej pielgrzymce czymś najbardziej oczywistym pod (prażącym) słońcem. Mowa o pozycji chodzącej. Trzecią, najbardziej frustrującą, jest pozycja stojąca - w kolejce.
Najczęściej zdarza się to na postojach. Kolejki tworzą się praktycznie do wszystkiego. Najdłuższa z nich zawsze prowadzi do charakterystycznych, biało-niebieskich „toi-toiów”. Ta kolejka nigdy nie maleje i nigdy się nie kończy. Nie jest problemem jedynie dla grupy, która jako pierwsza wchodzi na odpoczynek.
Tuż obok „toi-toiów” zawsze stoi samochód z bieżącą wodą. Tam pielgrzymi mogą umyć naczynia i ochłodzić się przed dalszą wędrówką. Również wodę, tyle tylko, że gorącą, serwują bracia z samochodu popularnie zwanego „wrzątkiem”. To upragniony cel każdego, kto chce rozpocząć drugie śniadanie lub obiad od gorącej herbaty.
Z dnia na dzień coraz więcej pracy mają służby medyczne. W pierwszych dniach wokół karetki na ogół nie dzieje się nic. Na ostatnich odcinkach ten punkt przeżywa prawdziwe oblężenie. Asfaltówka (czerwona wysypka na nogach i rękach), osłabienie i bąble na nogach to największe problemy pielgrzymów.
Równie oblężony jest pielgrzymkowy sklepik, który oferuje wodę, słodycze, drożdżówki, a nawet kawę dnia. Wraz ze zmniejszaniem się zapasów, rośnie też ruch przy grillu, gdzie można posilić się kiełbasą.
W niedzielę dotarliśmy do Olsztyna. Poniedziałek rozpoczniemy tam o godz. 8.30 od nabożeństwa pokutnego pod przewodnictwem bp. Grzegorza Rysia. A stamtąd nogi już same poniosą nas do Częstochowy. Do zobaczenia na Jasnej Górze!