Pogoda nie była w tym roku sprzymierzeńcem rolników, przynajmniej na południu kraju - obfite deszcze, powodzie, wichury i grad nie oszczędziły plonów.
Jak mówi burmistrz Tadeusz Filipiak, Mszana Dolna to miasto, gdzie są najprawdziwsi gospodarze, którzy orzą, sieją, a jak przychodzi czas - "żniwują". Z tej właśnie okazji w parafii Miłosierdzia Bożego odbyły się miejskie dożynki.
Podczas korowodu przygrywała orkiestra dęta OSP, a starostami byli Elżbieta i Andrzej Ciężadlikowie. Za nimi dożynkowy wieniec w postaci monstrancji uwitej ze złotych kłosów tegorocznej pszenicy, zwieńczonej krzyżem, niosły dwie mszańskie rodziny. Niemal wszyscy uczestnicy ubrali stroje regionalne.
Głównym punktem dożynkowego święta była Msza św. w kościele parafialnym. Eucharystii przewodniczył ks. proboszcz Tadeusz Mrowiec. O piękno liturgii zadbali lektorzy, ministranci i orkiestra. Były kadzidło i podniosłe fanfary w chwili Przeistoczenia.
W procesji z darami ofiarnymi do ołtarza starostowie dożynkowi zanieśli smakowity kołacz i bochen chleba, który z czcią i szacunkiem został ucałowany przez celebransa. Były też wielki kosz dorodnych warzyw i kosz domowych wędlin.
Wspólne świętowanie zakończyło się poczęstunkiem. Można było np. spróbować pysznych ciast, które - rzecz jasna - zostały upieczone przez mszańskie gospodynie.