Ks. Józef Strączek 17 października skończył 100 lat.
Najpierw miał przeciwko sobie ówczesne władze. Gdy w kwietniu 1956 r. zmarł ks. Stanisław Szybowski, dotychczasowy proboszcz w Porąbce, biskup archidiecezji krakowskiej Franciszek Jop, mianował jego następcą ks. Strączka.
Władze komunistyczne nie chciały się jednak na to zgodzić. Pracujący w starostwie w Żywcu pracownik urzędu wyznaniowego odgrażał mu się, że „prędzej mu włosy wyrosną na dłoni niż pozwoli, aby taki ksiądz był proboszczem w Porąbce”.
- Miałem napisane w papierach, że jestem zdecydowanym wrogiem Polski Ludowej - opowiada. Domyśla się, że na taką opinię u agentów SB „zasłużył” sobie gorliwą pracą duszpasterską w Rajczy (pod koniec lat 40. XX w.) i w Żywcu, gdzie był wikariuszem do połowy lat 50. W obu parafiach zajmował się duszpasterstwem młodzieży, co było solą w oku komunistycznych władz.
Gdy w październiku 1956 roku nastąpiła chwilowa odwilż w stosunkach między rządzącymi w Polsce komunistami a Kościołem, władze powiatowe zgodziły się, aby ks. Strączek objął parafię w Porąbce.
Proboszczowanie rozpoczął w lutym 1957 r. Nie przypuszczał, że tutaj dożyje do kapłańskiej emerytury, i roku brylantowego jubileuszu.
Początki nie były łatwe. Parafianie byli podzieleni, skonfliktowani ze sobą, w większości nie uczęszczający na niedzielne Msze św. To wszystko było skutkiem zaplanowanych działań komunistycznych agentów, którzy różnymi sposobami dążyli do podzielenia społeczności wioski.
- O skali tej duchowej pustyni niech świadczy to, co mnie spotkało na jednej z pierwszych niedzielnych Eucharystii w tej parafii. Przychodzi moment Komunii Świętej, odwracam się od ołtarza (wtedy odprawiało się Msze św. tyłem do ludzi), by z Panem Jezusem podejść do „balasek”, a tu nikt z wiernych nie podchodzi. Okazało się, że wśród ludzi były tak wielkie antagonizmy, a nawet wrogość jednych ku drugim, że mało kto przystępował do Komunii. Wtedy zrozumiałem, że jednanie ludzi z Bogiem i między sobą to główny cel mojej pracy duszpasterskiej - wspomina.
By pojednanie mogło powoli stawać się faktem, ks. prałat ogłosił kiedyś z ambony, że przebacza wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób działali na szkodę proboszcza i parafii, ale jednocześnie wzywa do przebaczenia sobie nawzajem.
O tym, że w tym działaniu proboszcza był palec Boży, mogą świadczyć duchowe owoce. To wezwanie do pojednania i przebaczenia zapoczątkowało proces duchowego scalania mieszkańców Porąbki.
Może właśnie dlatego ks. prałat cieszy się w tej miejscowości powszechnym szacunkiem, czego wyrazem było przyznanie mu tytułów „Porąbczanina Roku 2006” oraz Honorowego Obywatela Gminy Porąbka (2004), jak również desygnowanie go do Nagrody Starosty Bielskiego im. ks. Londzina.
Ks. prałat Józef Strączek emanuje niezwykłą pogodą ducha, na co zwracają uwagę wszyscy, którzy z nim po raz pierwszy rozmawiają.
On sam mówi, że to nie jest udawanie przed ludźmi, lecz prawda o jego wnętrzu. To wszystko bierze się z tego, że jest i był szczęśliwym kapłanem. Dziś nosi w sercu pokój, gdyż jest przekonany, że nie zmarnował swego życia, dobrze je przeżył, i dlatego może z radością patrzeć w … przeszłość i przyszłość.