"Tischner. Dziennik 1944 -1949. Niewielkie pomieszanie klapek" - to najnowsza publikacja poświęcona ks. prof. Józefowi Tischnerowi, której promocja odbyła się 27 listopada w Nowym Targu. Wzięli w niej udział bracia księdza profesora - Marian i Kazimierz.
Na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Targu zasiadł przy starych licealnych ławkach młody Tischner. Wokół niego przechodził pochód pierwszomajowy, odbywały się bójki licealistów, a nawet jedna z uczennic pocałowała go (przez kartkę) w policzek. Publiczność mogła posłuchać fragmentów dziennika, które towarzyszyły każdej scenie, a które czytał Marcin Kudasik z kapeli "Skalni".
Trupie aktorskiej i kapeli bardzo dziękowali bracia księdza profesora Marian i Kazimierz Tischnerowie. Byli wyraźnie wzruszeni.
- W Nowym Targu nasz brat opisuje najwięcej swoich przeżyć. Tutaj poznajemy młodego Józka - mówili Marian i Kazimierz. Marcin Kudasik sprawił braciom jeszcze jedną niespodziankę. Otrzymali oni wielkoformatowe zdjęcie młodego Józka w czasie kajakowej wycieczki po Dunajcu w okolicach Łopusznej.
Na promocję książki do Nowego Targu przyjechał także Wojciech Bonowicz, redaktor wydawnictwa "Znak", które opublikowało dziennik ks. Józefa Tischnera.
- W dziennikach młody Tischner opisuje swojego kolegę, późniejszego o. Alojzego Śmiałkowskiego, z którym miałem przyjemność rozmawiać parę lat temu. Pochodził z biednej rodziny, jak większość uczniów. Do szkoły przemierzał spory odcinek, nie miał butów. Nauczyciele denerwowali się na widok jego gołych stóp, bo akurat siedział w pierwszej ławce. To były piękne historie, które doskonale opisał młody Tischner - opowiadał Wojciech Bonowicz. Według niego wydane dzienniki są hołdem dla tych wszystkich uczniów i nauczycieli.
Marian Tischner przepraszał też za pewne, niekiedy kontrowersyjne, zapiski swojego brata. Nieraz nazywał on kogoś "durniem" albo "kreaturą".
- Bywały też historie, że Józek już dostrzegał talent u niektórych, którym wcale nie wiodło się dobrze w szkole. A potem zostali na przykład profesorami na wyższych uczelniach. Pamiętajmy też, że to wszystko opisywał młody chłopak - zaznaczał Marian Tischner.
Wśród publiczności była również m.in. przyjaciółka ks. Tischnera, pamiętająca dobrze opisywane sytuacje Wanda Szado-Kudasik, znana i ceniona poetka.