Pod Wawelem pomysłu na szopki w kościołach nie brakuje. Te dwie są jednak wyjątkowe.
W Krakowie szopkarską tradycję pielęgnują praktycznie wszyscy, od najstarszych zaczynając, a na najmłodszych kończąc. Dowodem na to jest m.in. coroczny Konkurs Szopek Krakowskich organizowany przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa.
Barwne, małe lub duże, wykonane z ciekawym pomysłem szopki można też spotkać w każdym z kościołów naszej diecezji. W niektórych oryginalnym podejściem do tematu wykazują się księża, którzy budują szopki zachwycające wszystkich modlących się w świątyni. Są też miejsca, gdzie szopki są dziełem całej wspólnoty parafialnej.
Wśród tych wszystkich małych-wielkich dzieł sztuki, dwie szopki wyróżniają w sposób szczególny. I choć każdego roku budowane są dokładnie w taki sam sposób – od lat nie zmienia się w nich ani jeden szczegół – to zawsze między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem przyciągają tłumy wiernych podziwiających ich kunszt i piękno. Zachwyt widać zwłaszcza na twarzach dzieci, które z zapartym tchem śledzą ruchy szopkowych figurek i wsłuchują się w śpiew ptaków, czy szum wody.
Mowa o ruchomych szopkach w krakowskich kościołach, którymi opiekują się zakony należące do rodziny franciszkańskiej. W ich założeniu szopka ma pokazać, że Chrystus przyszedł do nas jako maleńkie dziecko – bezbronne, niewinne, ubogie i bezdomne. Bo to właśnie takiego człowieka – poranionego, zagubionego, stojącego na rozdrożu ukochał szczególnie św. Franciszek z Asyżu. Szopka ma też uświadomić, że Jezus chcąc być blisko człowieka, przychodzi codziennie podczas Mszy św. Ma również przybliżyć trzy wielkie tajemnice: Wcielenia Słowa, Eucharystii oraz Krzyża.
Pierwsza z szopek znajduje się u stóp Wawelu, w kościele oo. bernardynów. Druga – przy ul. Loretańskiej, u oo. kapucynów.