Kilka tysięcy osób przeszło 10 marca ulicami Krakowa "w obronie demokracji i wolności mediów". Marsz zorganizowano w kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej.
Po Mszy św. w katedrze wawelskiej i uroczystościach 59. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej pod Krzyżem Narodowej Pamięci uformował się pochód. Maszerujący przeszli Drogą Królewską spod Wawelu przez ul. Grodzką, Rynek Główny, Floriańską pod Barbakan.
Skandowano m.in. hasła: „Wolne media w wolnym kraju”, „Chcemy demokracji nie dekoracji”, „Miasto Kraka wolne od lewaka”, „Na afery nie ma zgody”.
Wołano również: „Gdzie jest szogun”” i „Policja! Zwolnić krzesło”. Było to nawiązanie do spotkania z prezydentem Komorowskim 8 marca na krakowskim Rynku Głównym. Po spotkaniu policja zatrzymała działacza młodzieżówki partii KORWiN, który chciał wręczyć prezydentowi krzesło.
- Idziemy w marszu z miejsca symbolizującego pamięć o ofierze życia dla ojczyzny, w pobliże Urzędu Wojewódzkiego, gdzie urzęduje przedstawiciel rządu. Mamy nadzieję, że usłyszy wyrazy naszego zaniepokojenia o stan demokracji i wolnych mediów, które są wg nas zagrożone. Uczciwe wybory i wolność słowa są podstawą demokracji. Teraz zaś mamy taką sytuację, że do dziś nie ogłoszono dokładnych wyników ubiegłorocznych wyborów samorządowych - powiedział poseł PiS Andrzej Adamczyk.
Pod Barbakanem przemawiał m.in. prof. Jan Tadeusz Duda, reprezentujący Akademicki Klub Obywatelski i Stowarzyszenie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie, współorganizujące wraz z Prawem i Sprawiedliwością, NSZZ Solidarność oraz Klubami „Gazety Polskiej” marsz „W obronie demokracji i wolności mediów”.
- Stowarzyszenia, które reprezentuję, to wolne związki wolnych ludzi. Powstały 5 lat temu, po katastrofie smoleńskiej, m.in. by przeciwstawić się fali pogardy dla zmarłego prezydenta Kaczyńskiego. Uważnie obserwujemy niepokojący rozwój sytuacji w naszym kraju. Niepokojących sygnałów jest wiele. Sprzeczności wyników wyborczych kłócące się z nauką, jaką jest statystyka, wskazują, że wybory samorządowe nie odbyły się uczciwie - powiedział prof. Duda, który jest ojcem kandydata PiS na urząd prezydenta RP.
W marszu szedł również Stanisław Markowski, znany krakowski fotografik i muzyk, choć nie był w pełni przekonany co do jego skuteczności.
- Jesteśmy codziennie dosłownie bombardowani informacjami zmanipulowanymi przez media, których nie waham się nazwać „reżimowymi”. Zbliżamy się ku standardom medialnym Rosji Putina. To jest bardzo groźne zjawisko, nasilające się w tym roku przed czekającymi nas wyborami. Jest to rodzaj zbrodni socjopsychologicznej na naszym społeczeństwie. Marsze jednak nie wystarczą. Trzeba działać! W TVN i Polsacie nie powinien występować nikt, kto chce zmiany w Polsce - przekonywał Markowski.
Zasadności manifestowania bronił zaś prof. Ryszard Terlecki, historyk, poseł PiS. - Takie marsze są świadectwem naszego uporu w upominaniu się o sprawnie działające państwo, które PO demontuje po kawałku - powiedział prof. Terlecki.