Każdy krakus wie, że są Bronowice Małe i Wielkie. Teraz urzędnicy i deweloperzy chcą między nimi zbudować nowe miasto.
To nie przesada. Plany zabudowy terenów położonych między ulicami Armii Krajowej, Radzikowskiego i Katowicką zakładają powstanie kompleksu mieszkaniowo-usługowego dla ponad 20 tys osób. Tylu mieszkańców liczą dziś w sumie Bronowice Małe i Wielkie.
Od lat toczy się batalia o ratowanie przed chaotyczną zabudową tej niepowtarzalnej dzielnicy Krakowa, stanowiącej część polskiego dziedzictwa kulturowego. W wyniku protestów wielu środowisk udało się uchwalić wreszcie dla Bronowic plan miejscowy, zakładający zachowanie ich dotychczasowego charakteru z niską, głownie jednorodzinną zabudową. Jak się okazuje, nie na długo. Plan właśnie jest korygowany, bo zbyt silna okazała się pokusa wykorzystania tej urokliwej i modnej lokalizacji. Że zbyt silna dla deweloperów – można było przewidzieć. Pewnym zaskoczeniem jest współudział w zamachu na Bronowice władz Krakowa.
Elżbieta Koterba, zastępca prezydenta odpowiedzialna za planowanie, podczas niedawnego spotkania z mieszkańcami dzielnicy przyznała, że sprzyja pomysłowi zbudowania Nowych Bronowic, bo dzięki temu „moglibyśmy sprzedać miejskie działki po wyższej cenie”. Chodzi o tereny przylegające do ronda Ofiar Katynia. Dobrze, że władze miasta dbają o publiczną kasę, niedobrze, że chcą ją zapełniać kosztem bezcennych wartości, które powinny być chronione: dziedzictwa i krajobrazu.
Nowe Bronowice to wysoka zabudowa (do 36 m!), handel wielkopowierzchniowy oraz parking park & ride. Słowem – urbanistyczny nalot dywanowy na część Krakowa kojarzącą się dotąd z klimatami miejsko-wiejskimi, Rydlówką i Tetmajerówką, zielenią i ciszą. Już teraz ulica Katowicka nie jest w stanie podołać wzmożonej inwazji samochodów, co też ma wpływ na fatalną jakość bronowickiego powietrza. Trudno sobie wyobrazić, co będzie, gdy deweloperzy postawią (nomen omen) na swoim.
Mieszkańcy dzielnicy twardo przeciwstawiają się korekcie planu miejscowego. Ale przecież Nowe Bronowice nie tylko im zagrażają. Kraków to nasze wspólne dobro. Jeśli inwestycja w planowanym kształcie dostanie od władz miasta zielone światło, straty będą nieodwracalne. Dla wszystkich.