W ulewnym deszczu, przy dźwiękach orkiestry dętej i odgłosów nadciągającej burzy odbył się 20 maja w Korzkwi pogrzeb ks. kanonika Stanisława Kolarskiego.
Zmarły spoczął, zgodnie z zapisem testamentu, obok rodziców i krewnych, na cmentarzu parafialnym w swojej rodzinnej miejscowości.
W uroczystościach pogrzebowych, którym przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz, wzięli udział m. in. bp Jan Zając, rodzina i koledzy rocznikowi ks. Kolarskiego, kapłani, przedstawiciele środowisk, z którymi był związany (byli to m. in. pszczelarze, których był kapelanem), parafianie z Korzkwi oraz z miejscowości, w których posługiwał zmarły 12 maja kapłan.
- Dzisiaj stając przed twoją trumną dziękuję ci za twoje kapłaństwo, za twoje poświęcenie, umiłowanie przede wszystkim Chrystusa, a w Chrystusie - ludzi - mówił na początku pogrzebowej Mszy św. kard. Stanisław Dziwisz. - Każdy potrzebuje wsparcia odchodząc do Pana, więc dzisiaj duchowieństwo krakowskie wraz z biskupami modli się, aby Pan przebaczył ci - bo każdy człowiek jest grzeszny - i przyjął cię do szczęśliwości wiecznej.
- Będzie nam brakowało twojej specyficznej, głośnej mowy, twojego oryginalnego uśmiechu, twojej żywej gestykulacji - mówił, wspominając rocznikowe spotkania kapłanów ks. Czesław Puto, który podczas pogrzebowej Eucharystii wygłosił kazanie.
Przytoczył on obszerny fragment testamentu ks. Stanisława Kolarskiego, który nazwał "pieśnią dziękczynienia". Zmarły dziękował w nim Bogu i ludziom, których spotkał na swojej drodze, wymieniając wielu z nich. Pisał także: "Gdybym mógł raz jeszcze żyć, to w tym kolejnym życiu wybrałbym raz jeszcze kapłaństwo. Nie ma nad nie szlachetniejszej i godniejszej profesji".
"Dziękuję Duchowi Świętemu za to, że otworzył moje serce na przyjęcie go oraz licznych Jego darów i charyzmatów, dzięki którym mogłem wzrastać w świętości i innych do niej prowadzić" - pisał m. in. ks. Stanisław Kolarski.
- Jak nie dziękować Bogu za ciebie, za to, czego dokonałeś ziemi, odczytując Jego wolę, za to, czym nas wszystkich ubogaciłeś? I my to czynimy, uczestnicząc w Eucharystii i przypominając sobie dziś te wielkie dzieła, które Bóg pozwolił ci dokonać i w nich uczestniczyć. Zdajemy sobie sprawę, że i tak przesuwamy się zaledwie po powierzchni tej prawdy, którą zabrałeś ze sobą - prawdy o twoim życiu, prawdy o twoim człowieczeństwie, o twoich zmaganiach, o twoich wygranych i przegranych - mówił ks. Czesław Puto.
Ks. Stanisław Kolarski urodził się w 1943 roku, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1967 roku w Krakowie. Pracował w Osieku, Wieliczce, Krakowie-Kobierzynie, Krakowie (par. św. Mikołaja). Od 1979 roku był administratorem, a od 1982 roku proboszczem kościoła na krakowskiej Woli Justowskiej. Świątynię tę odbudowywał po pożarze z roku 1978.
W 2002 roku, po drugim pożarze kościoła (prawdopodobną przyczyną było podpalenie) został przeniesiony do parafii Matki Bożej Pocieszenia w Budzowie, gdzie pracował jako proboszcz do emerytury w 2013 roku, a następnie mieszkał jako rezydent-emeryt.
Pełnił także posługę egzorcysty. Był inicjatorem cotygodniowych nabożeństw o uzdrowienie duszy i ciała, na które przyjeżdżali wierni z całej Polski.
Zmarł 12 maja, nie obudziwszy się po operacji. Miał 72 lata.