7 sierpnia władze Małopolski podarowały nowoczesny aparat ECMO Szpitalowi Specjalistycznemu im. Jana Pawła II.
Sprzęt niezbędny do ratowania pacjentów ze skrajnie ciężką niewydolnością krążeniowo-oddechową i osób głęboko wychłodzonych przekazali w piątek marszałek Marek Sowa wraz z wicemarszałkiem Wojciechem Kozakiem.
- To jest jedynie mały gest, a najbardziej cieszy to, że daje życie ludziom - zapewniał marszałek Sowa. - Szczególnie utkwiło mi w pamięci to, że nie ma słowa "nie da się". To jest dobra dewiza. Jeśli się chce, to wszystko można - dodał, zwracając się do lekarzy, którzy stworzyli system pomocy osobom w hipotermii.
- Małopolski program ratowania osób w hipotermii, który ma rodowód krakowski, stał się symbolem nowoczesnej medycyny - podkreślał z kolei obecny na uroczystości Minister Zdrowia, prof. Marian Zembala.
Podarowany aparat można transportować, co pozwala znacznie szybciej udzielać pomocy pacjentom i co się z tym wiąże - daje im większą szansę na przeżycie i na szybszy powrót do zdrowia. Do tej pory każdy pacjent, zanim udzielono mu specjalistycznej pomocy, musiał być transportowany do krakowskiego szpitala, co było dodatkowym zagrożeniem dla jego życia. Jak wiadomo, w przypadku hipotermii, każda minuta może przynieść nieodwracalne zmiany w organizmie. Od dziś lekarze będą mogli aparat zabierać ze sobą do karetki i na miejscu ratować wychłodzonych pacjentów.
- Będziemy tę procedurę tak modyfikować, aby pacjent pomoc otrzymał jak najszybciej. Wiąże się to z prężną współpracą z WOPR i TOPR - podkreślił dr Tomasz Darocha, który wspólnie z dr. Sylweriuszem Kosińskim stworzył Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.
Przenośne płucoserce jest pierwszym tego typu aparatem w Małopolsce. Waży prawie 30 kg, a jego praca polega na tym, że pobiera krew z żyły udowej, ogrzewa ją i z powrotem wprowadza do układu tętniczego. Pozwala to na podniesienie temperatury ciała od 6 do 9 stopni Celsjusza na godzinę, a nie jak wykorzystywane do tej pory tradycyjne metody - zaledwie o 1 do 2 stopni.
- Tak ten system został zbudowany, żeby każde ogniwo łańcucha przeżycia było jak najmocniejsze w walce o pacjenta w hipotermii i żeby każdy wypełniał swoją rolę bezbłędnie - zapewniał dr. Tomasz Darocha.
Przekazany dziś sprzęt jest spełnieniem marzeń twórców krakowskiego Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, działającego w Szpitalu Specjalistycznym Jana Pawła II, którzy zabiegali o niego od dawna. Do tej pory dysponowali jedynie stacjonarnymi aparatami, których nie dało się zabierać na akcje ratunkowe.
Do tej pory na 20 pacjentów w hipotermii głębokiej udało się uratować 14. Jedną z tych osób była kobieta, która spędziła pod śniegiem 2 godziny, a jej krążenie zatrzymało się na blisko 6 godzin. Po 30 dniach spędzonych na intensywnej terapii opuściła oddział całkowicie zdrowa i po 3 tygodniach rehabilitacji powróciła. Tym razem z ręcznie wykonanym prezentem, aby podziękować za uratowanie życia.
- To pokazuje, jak ogromna praca została wykonana, ale jest to zarazem bezcenne doznanie - otrzymać podarunek zrobiony własnoręcznie przez pacjenta - komentował dr Tomasz Darocha.
Aparat nie jest jednak przeznaczony tylko dla pacjentów w hipotermii. Można nim również pomagać osobom zatrutym lekami, ciężko poparzonym lub w przypadku ciężkiej postaci grypy.
Na zakup zestawu Województwo Małopolskie przeznaczyło 300 tys. zł, pozostałe 19 tys. zł dopłacił szpital.
Na uroczystości pojawili się też: Minister Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.