Sobota upłynęła w centrum Krakowa pod znakiem uchodźców. Manifestowano zarówno za ich przyjęciem, jak i przeciw.
Trzy marsze przebiegały spokojnie, obyło się bez incydentów. Pierwsi na Rynku Głównym pojawili się zwolennicy przyjęcia uchodźców. Organizatorzy - głównie z Federacji Anarchistycznej - spodziewali się tysiąca trzystu osób. Tyle zadeklarowało na portalach społecznościowych swój udział. Ostatecznie ok. 14.00 zjawiło się tylko kilkadziesiąt osób z transparentami: "Gość w dom, Bóg w dom", "TAK dla uchodźców, NIE dla uprzedzeń", "Chcę mieć Arabkę za sąsiadkę". Hasła napisane były w kilku językach, także po arabsku. Do marszu dołączali turyści, w sumie manifestowało ok. 300 osób.
O wiele liczniejsze były dwa marsze protestu. Pierwszy ruszył z ulicy Karmelickiej w stronę Wawelu w czasie, gdy na rynku demonstrowano „za” przyjęciem uchodźców. Ta manifestacja nawiązywała do Odsieczy Jana III Sobieskiego, który pod Wiedniem pokonał Turków. Drugi marsz wyruszył o godz. 16.30 z okolic Wzgórza Wawelskiego. Uczestnicy obu protestów spotkali się na Rynku Głównym.
Marsz Wiktorii Wiedeńskiej zorganizował Obóz Narodowo-Radykalny. Jak szacuje policja, w manifestacji wzięło udział 1000 osób. Uczestnicy tym wydarzeniem chcieli nawiązać do zatrzymania ekspansji na Europę w XVII wieku. - Jako nacjonaliści wychodzimy z założenia, że multikulturalizm, na którym opiera się większość społeczeństw Unii Europejskiej, nie zdał egzaminu. Zjawisko imigracji jest dla nas szkodliwe, jest wręcz wrogie - mówił Witold Stefanowicz, rzecznik ONR
Skandowano hasła: "Tu jest Polska nie Bruksela, islamistów się nie wspiera", "Polska wolna od islamu". Uczestnicy marszu nieśli biało-czerwone flagi oraz transparenty z napisami: "TAK dla uciekinierów, NIE dla islamistów", "Bóg, honor, ojczyzna", "Jan Sobieski, król zwycięski".
Przed rozpoczęciem marszu część jego uczestników przyglądała się manifestacji zwolenników przyjęcia imigrantów. Nie doszło do starć, za to nie brakło konfrontacji słownych. W sumie, wbrew obawom, wszystkie protesty przebiegły bez nadmiernych emocji.